O zdarzeniu pisaliśmy w ubiegłym roku, kiedy to zapadła decyzja o umorzeniu postępowania – prokuratura nie dopatrzyła się winy policjantów. I mimo że pan Marcin składał odwołania w sądzie, sytuacja się nie zmieniła.
- Czuję się pokrzywdzony, nigdy w życiu nie miałem żadnego konfliktu z prawem, a wychodzi na to, że skłamałem opowiadając o tym, jak pobili mnie policjanci. Mówiłem prawdę, a oni pozostali bezkarni – mówi M. Maciejewski.
Przypomnijmy. Chodzi o zdarzenie z 1 czerwca 2007 roku w Prabutach, odbywał się wówczas festyn z okazji święta miasta.
- Szedłem ul. Warszawską wraz z 10-letnim synem Mateuszem, zauważyłem dwa samochody stojące na przystanku autobusowym. W środku siedzieli funkcjonariusze policji. Jestem zawodowym kierowcą i wiem, że policję również obowiązują przepisy ruchu drogowego, gdy nie mają włączonych świateł pulsujących. Zwróciłem im uwagę (funkcjonariuszom ruchu drogowego), że stoją w niedozwolonym miejscu i nie mają włączonego światła pulsującego. Wtedy to jeden z policjantów odwrócił się i kazał mi odejść mówiąc „spadaj”. Wówczas ponownie powiedziałem: „Panowie, światełka! Pajacyki! – opowiadał M. Maciejewski.
Potem, jak wynika z jego zeznań, policjanci zajechali mu drogę, zawieźli na komisariat i tam dotkliwie pobili. Z zeznań policjantów wynika natomiast, że użyto siły fizycznej wobec M. Maciejewskiego, bo był agresywny i ich znieważał.
Prabucianin nie przyjął mandatu za znieważenie policji, więc sprawa trafiła do sądu grodzkiego, który jednak uniewinnił (8 października 2007 r.) Marcina Maciejewskiego z zarzutu, że „krzykami i używaniem słów wulgarnych zakłócił porządek publiczny”. A obaj policjanci w wyniku postępowania służbowego zostali ukarani karą dyscyplinarną za nieprawidłowe parkowanie samochodu służbowego. Marcin Maciejewski zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariusza policji z sekcji ruchu drogowego w Kwidzynie. W doniesieniu opisał całą sytuację. Po wielu przesłuchaniach, rozprawach sprawę umorzono, bo prokuratura nie dopatrzyła się podstaw, by policjantowi Adamowi R. postawić zarzuty, uznano bowiem, że nie przekroczył on uprawnień używając siły. Oddalono także zażalenie od taj decyzji, jakie złożył M. Maciejewski.
–Skoro sąd grodzki uniewinnił mnie od zarzutu wulgarnego zachowania, które w tak drastyczny sposób opisał policjant Adam R., w swoich zeznaniach, to znaczy, że coś jest nie tak. Bo gdybym rzeczywiście zachował się tak w skandaliczny sposób, to powinienem być za to ukarany. A mnie uniewinniono. To o czymś świadczy -mówi komentuje Marcin Maciejewski, który w pozwie sądowym domaga się 30 tys. zł odszkodowania, z czego 30 proc. chce przeznaczyć na dowolny cel społeczny wskazany przez sąd.
Reklama
Domaga się odszkodowania od policji za pobicie
PRABUTY, KWIDZYN. Marcin Maciejewski z Prabut złożył pozew do sądu o odszkodowanie od policji za pobicie go przez funkcjonariuszy. Prokuratura sprawę umorzyła, więc M. Maciejewski zdecydował się na dochodzenie swoich praw z powództwa cywilnego. Pierwsza rozprawa odbędzie się we wtorek 13 stycznia. Domaga się 30 tys. zł odszkodowania (część chce przeznaczyć na cele społeczne).
- 12.01.2009 10:10 (aktualizacja 19.07.2023 09:10)
Napisz komentarz
Komentarze