Żadnych konsekwencji nie poniesie też pracownik starostwa, który bez niczyjej wiedzy wszedł do budynku kilka godzin przed pożarem.
Śledczy nie znaleźli dowodów na to, by ktokolwiek popełnił w tej sprawie przestępstwo. Dzięki opiniom biegłych ustalono natomiast przyczynę pożaru - zwarcie instalacji elektrycznej.
Pożar wybuchł we wrześniu ubiegłego roku. W ciągu trzech godzin spłonął dach oraz znaczna część trzeciego piętra. Ogień udało się opanować, dogaszanie trwało kilka godzin. Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie starała się dociec, czy nikt z zarządców obiektu nie dopuścił się zaniedbań, które mogły doprowadzić do wybuchu pożaru. Powołano biegłych z zakresu instalacji elektrycznych, kryminalistyki, pożarnictwa i badań fizyko-chemicznych.
Niestety, biegłym nie udało się ustalić, co wywołało zwarcie instalacji. Eksperci ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej badali sprawę pod kątem prawidłowości akcji ratowniczej. Nie stwierdzili uchybień. Biegły uznał, że efekt akcji mógłby być większy, gdyby nie redukcja etatów w jednostkach straży pożarnej. Ustalono też, że system alarmowy zadziałał prawidłowo, a co do tego było wiele wątpliwości. Jedna rzecz wzbudziła wątpliwość biegłego z zakresu instalacji elektrycznych. W niektórych miejscach znajdowały się przewody dwużyłowe, których używanie jest już zabronione. Konsekwencji nie poniesie także jeden z pracowników starostwa, który kilka godzin przed pożarem wszedł do środka budynku, a nie powinien był tego robić nie zgłaszając wcześniej takiego zamiaru właścicielowi budynku (pożar wybuchł w niedziele, gdy urząd był zamknięty). Taki jest wymóg dla budynków, w których przechowywane są dane osobowe.
Pożar umrzony - miliony poszły z dymem, bez winy
KWIDZYN. Nie znaleziono winnych pożaru urzędu. Prokuratura umorzyła trwające wiele miesięcy śledztwo w sprawie pożaru budynku Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego, w którym spłonęły górne piętra oraz dach. Straty liczone są w milionach złotych.
- 05.07.2008 00:05 (aktualizacja 31.03.2023 23:36)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze