Podczas listopadowej sesji Rady Gminy Gardeja głos zabrać chciał Wiesław Gołębiewski, mieszkaniec Czarnego Małego I. Chciał on odnieść się do spraw związanych m.in. z komisją doraźną rady gminy, powołaną do przeprowadzenia rozmów z koleżankami i kolegami z kwidzyńskiej rady miasta. Warto w tym miejscu przypomnieć, że owa komisja dyskutowała o przyszłości 44 ha ziemi w Bądkach, leżącej w granicach gminy Gardeja a będących własnością Kwidzyna. Rozmowy zakończyły się fiaskiem i obydwie strony nie osiągnęły żadnego porozumienia. Edward Cykał nie zgodził się jednak wówczas na udzielenie mieszkańcowi głosu. Wiesław Gołębiewski był oburzony tym faktem. Napisał również skargę na zachowanie przewodniczącego do wojewody pomorskiego.
Mieszkańcy będą mogli zabierać głos na sesjach
W rozmowie z „Kurierem Kwidzyńskim” Edward Cykał zapewniał, że nie było jego intencją obrażanie mieszkańca i jeśli Wiesław Gołębiewski będzie obecny na lutowej sesji to go wówczas przeprosi. Na sesji pojawił się Wiesław Gołębiewski, więc przewodniczący odczytał specjalne oświadczenie.
-Chciałbym przeprosić Wiesława Gołębiewskiego za to, że powiedziałem na sesji listopadowej „Pan Gołąbek”. Przykro mi bardzo z tego powodu. Oczywiście wszystkim należą się pewne wyjaśnienia bowiem pierwotnie znaczna część rady stanęła na stanowisku, aby tego głosu mieszkańcowi nie udzielać. Już po tej sesji spotkałem się z Wiesławem Gołębiewskim i wyjaśniliśmy sobie kwestie sporne, doszliśmy do porozumienia. Nie chce tego sporu ciągnąć w nieskończoność. Nie jest również intencją radnych, aby zabraniać mieszkańcom gminy zabierania głosu w ramach wolnych wniosków. Każdy z mieszkańców ma prawo zabrać głos w ramach wolnych wniosków i tego będziemy się trzymali – poinformował Edward Cykał.
Poczuł się urażony przeinaczeniem swojego nazwiska
Z przeprosin, jakie w stosunku do niego skierował Edward Cykał, bardzo zadowolony był sam zainteresowany. W czasie swojego wystąpienia powiedział, iż również nie chce ciągnąć sporu z radnym. Przyjął przeprosiny i podał przewodniczącemu rady gminy rękę. W rozmowie z „Kurierem Kwidzyńskim” podkreślił, że poczuł się urażony publicznym przeinaczeniem swojego nazwiska.
-Sprawy pewnie w ogóle by nie było gdybym zabrał głos podczas sesji w listopadzie ubiegłego roku. Stało się jednak inaczej i głosu mi nie udzielono. Postanowiłem więc panu przewodniczącemu przypomnieć jego własne słowa, kiedy mówił, że mieszkańcy zawsze będą mieli możliwość zabrania głosu na sesji. Mi to się udało po 3 miesiącach, ale najważniejsze, że spór zakończyliśmy – powiedział Wiesław Gołębiewski.
Napisz komentarz
Komentarze