-Jest mi niezręcznie o tym mówić i uważam, że ta sprawa nie powinna być poruszana na sesji. Jeżeli jednak decyzje są ogłaszane na stronach internetowych, na tablicach ogłoszeń i w prasie to powinniśmy sobie pewne rzeczy wyjaśnić. Podkreślam, że sprawa wymeldowania radnego nie miała podłoża politycznego. Każdy z mieszkańców miał prawo napisać taki wniosek. Dla mnie nie ma znaczenia czy kogoś lubię czy nie – poinformowała wójt Elżbieta Krajewska.
Do zaistniałej sytuacji odniósł się także sam zainteresowany, wymeldowany radny Wojciech Berent. Podkreślił, że od momentu wyboru jego osoby na stanowisko przewodniczącego rady były czynione przeciwko niemu najróżniejsze podchody.
-Ja nie muszę być przewodniczącym, ale takie działania są po prostu niegodne tej rady. Odrzucam argumenty pani wójt, że ta decyzja nie była polityczna. To wójt, jako gospodarz gminy, podejmuje ostateczne decyzje – odpowiedział przewodniczący rady W. Berent.
Radny Bartosz Wiącek zadał natomiast pytanie jednemu z wnioskodawców pisma czyli radnemu Janowi Piskorowi. Dociekał czy gdyby Wojciech Berent nie pełnił funkcji przewodniczącego, to takie pismo także zostałoby złożone w urzędzie?
Radny Piskor stwierdził, że skoro Wojciech Berent mieszka w mieście to znaczy, że chce być mieszczuchem i nie musi być radnym. Ponadto poinformował radnego Wiącka, że jest zbyt młodym człowiekiem, aby zadawać jemu takie pytania.
Więcej w najnowszym wydaniu (nr 38) „Kuriera Kwidzyńskiego” (z 23 września 2015).
Napisz komentarz
Komentarze