Zanim zapadła decyzja przesłuchiwano świadków
14 kwietnia tego roku grupa mieszkańców Sadlinek w tym obecny radny Jan Piskor złożyli do urzędu gminy pismo z prośbą o wymeldowanie z pobytu stałego w Sadlinkach Wojciecha Berenta. Osoby podpisane pod petycją wskazały, że jego prawdziwym miejscem zamieszkania jest Kwidzyn. Na podstawie pisma grupy mieszkańców wójt gminy wszczęła z urzędu postępowanie administracyjne. Na jej wniosek zostało przeprowadzone nawet pewnego rodzaju śledztwo, które miało wykazać, czy rzeczywiście Wojciech Berent mieszka w Kwidzynie czy w Sadlinkach.
W decyzji administracyjnej, którą otrzymał przewodniczący Wojciech Berent wójt Sadlinek powołała się na stosowne przepisy mówiące o tym, kiedy można kogoś wymeldować. W trakcie postępowania niczym w sądzie przesłuchiwano świadków. Posiłkowano się informacjami z Policji, zeznaniami majątkowymi radnego Berenta, odpisem z Ksiąg Wieczystych, a nawet pismami ze szkół w Sadlinkach i w Kwidzynie. Na podstawie zgromadzonego materiału wójt Elżbieta Krajewska wskazała, że Wojciech Berent nie zamieszkuje w Sadlinkach przynajmniej od 27 kwietnia 2011 roku.
Samochód radnego jest najczęściej widziany w Kwidzynie
Radny Jan Piskor zeznał, że od kilku lat w godzinach rannych widywał samochód Wojciecha Berenta w Kwidzynie. Była radna Elżbieta Pazdan oświadczyła, że wymeldowany przewodniczący rady gminy sam na portalach społecznościowych chwalił się iż nie mieszka w Sadlinkach tylko w Kwidzynie. Co ciekawe, do procesu mającego na celu wymeldować Wojciecha Berenta z rodzinnego domu włączono również jego dzieci. Była nauczycielka szkoły w Sadlinkach poinformowała, że nigdy jego dzieci nie chodziły do tej szkoły. Jako dowody dołączono pisma ze szkół w Sadlinkach i Kwidzynie, w których dyrektorzy informowali, do jakich placówek oświatowych uczęszczają jego dzieci. Jako koronny dowód miejsca zamieszkania nie w Sadlinkach ale w Kwidzynie przytoczono tegoroczne oświadczenie majątkowe radnego.
Wójt nie dała wiary wyjaśnieniom radnego
Świadkowie twierdzą jednak, że Wojciech Berent jest często widywany w Sadlinkach. Wynika to jednak z faktu, że tam mieszka jego rodzina – ojciec i wujek z rodziną. Jest też przewodniczącym rady gminy, a piastowanie tego urzędu wiąże się z uczestnictwem w sesjach, co czyni konieczność pobytu w Sadlinkach. Jak podkreśla Wojciech Berent pani wójt nie dała wiary jego wyjaśnieniom. Ponadto informacje przesłane przez Policję zostały uznane jako nie wiarygodne.
-Pani wójt w decyzji, którą otrzymałem stwierdza, że zgromadzony materiał dowodzi, iż nie mieszkam w Sadlinkach a moim centrum życiowym jest Kwidzyn, gdzie koncentruję swoje sprawy życiowe w tym ośrodek osobistych i majątkowych interesów. Pani wójt doszła zatem do wniosku, że dobrowolnie opuściłem rodzinny dom i na tej podstawie mogła mnie wymeldować – twierdzi Wojciech Berent.
Sprawa ma tylko podłoże polityczne
Dla niego cała sprawa ma tylko i wyłącznie kontekst polityczny.
-Jestem ofiarą politycznych zabiegów moich oponentów. Zostałem wymeldowany z rodzinnego domu, gdzie mieszka mój ojciec. Dla mnie jest coś niebywałego, że wójt na podstawie jakiejś petycji podejmuje decyzje o moim wymeldowaniu. Uważam, że nie miała do tego prawa. W swoim postępowaniu odrzuciła informacje z Policji. Tylko policjanci byli u mnie w domu aby sprawdzić gdzie ja faktycznie mieszkam. Żaden z pracowników gminy tego nie zrobił. Oparto się na zeznaniach świadków, którzy jak widać śledzili mnie, gdzie jeżdżę, gdzie parkuję swój samochód. Byłem cały czas zameldowany w domu moich rodziców. Mój ojciec nigdy nie wyraził zgody na wymeldowanie mnie z rodzinnego domu. Pani wójt wszczęła procedurę wymeldowania mnie na wniosek mieszkańców. Zastanawiam się, jakie prawo mają mieszkańcy do tego aby decydować o tym, gdzie ja mam mieszkać, gdzie mam być zameldowanym? Kto im dał prawo do tego aby decydować o moim prywatnym życiu? - pyta Wojciech Berent.
Podkreśla, że jest bardzo mocno związany z rodzinną miejscowością. To do gminy Sadlinki wpływają odpisy jego podatków. Również jego żona do gminnej kasy odprowadza podatki z tytułu działalności gospodarczej. Od lat jest członkiem sadlińskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. W tej jednostce zajmuje się szkoleniem najmłodszych adeptów strażackiego rzemiosła.
Wójt działała zgodnie z prawem
O ustosunkowanie się do zaistniałej sytuacji poprosiliśmy wójt Elżbietę Krajewską. Pani wójt zupełnie inaczej widzi ten problem. Twierdzi, że działała zgodnie z prawem. Jest urzędnikiem i na podstawie wniosku od mieszkańców wszczęła postępowanie, które zakończyło się wydaniem decyzji o wymeldowaniu Wojciecha Berenta. Podkreśla, że to nie jest żadna walka polityczna i odrzuca takie sugestie. Dla niej najważniejsze jest dobro gminy.
-Krew mi się burzy, kiedy słyszę słowa o walce politycznej. Zawsze starałam się być ponad podziałami. Fakty i dokumenty które zostały zebrane trakcie postępowania administracyjnego świadczą jednoznacznie o zamieszkiwaniu Wojciecha Berenta w Kwidzynie. Między zamieszkaniem a zameldowaniem danej osoby w konkretnym miejscu są istotne różnice i właśnie te sprawy były rozpatrywane we wniosku. Argumenty, które przedstawił radny Berent świadczyły przeciwko niemu. Od decyzji można się odwołać. Sam radny powiedział, podczas spotkania ze mną, że sprawa skończy się w sadzie. Nie można zapominać że Wojciech Berent jest radnym i w jego konkretnym przypadku, aby pełnić funkcję radnego ważne jest miejsce, gdzie faktycznie się mieszka a nie gdzie się jest zameldowanym. Nie jestem osobą, która chce wywoływać konflikty tylko współpracować. Radni są od radzenia, doradzania a nie szukania haków na wójta. Nasyła się na mnie regionalną izbę obrachunkową, zgłasza podejrzenie popełnienia przestępstwa do prokuratury. Przeciwko mnie jest prowadzona cały czas walka. Staram się nie wchodzić w żadne pyskówki na sesjach aby nie zaogniać dyskusji. Decyzja o wymeldowaniu Wojciecha Berenta została przygotowana rzetelnie przez pracownika urzędu w konsultacji z radcą prawnym – odpowiada wójt Elżbieta Krajewska.
Sprawa wymeldowania radnego Berenta z rodzinnego domu pewnie niezbyt szybko się zakończy. Wojciech Berent od decyzji wójt Krajewskiej odwoła się do wojewody pomorskiego.
Napisz komentarz
Komentarze