Czerwono-czarni rozpoczęli rywalizację od pewnego zwycięstwa nad Nielbą Wągrowiec 26:24, a następnie jeszcze tego samego dnia ulegli drużynie ze Szczecina 26:20.
-Widać było, że Szczecin chciał nam coś udowodnić – mówi szkoleniowiec Kwidzyna. – Spięli się i praktycznie cały mecz grali jedną siódemką. Podjęliśmy walkę, ale nie wytrzymaliśmy do końca. W pewnym momencie odskoczyli nam na kilka bramek i dowieźli zwycięstwo do końca. Doświadczenie Szczecina jest jednak dużo większe i w końcówce po prostu zabrakło nam powietrza.
Szczecina zapewnił Pogoni zwycięstwo
Boiskowym cwaniactwem wykazał się też Krzysztof Szczecina, który był o wiele sprytniejszy od swoich niedawnych kolegów. W dużej mierze to właśnie swojemu nowemu bramkarzowi szczecinianie zawdzięczają zwycięstwo w tym spotkaniu.
Dzień później kwidzynianie dwukrotnie kończyli mecz zwycięsko wygrywając pewnie z gdańskim Wybrzeżem 29:18 i Zagłębiem Lubin 23:31. W efekcie MMTS zajął w turnieju drugie miejsce, ustępując jedynie szczecinianom.
-Przez moment byłem nieco zaniepokojony „urazami przeciążeniowymi” naszych zawodników – mówił po turnieju Krzysztof Kotwicki, trener MMTS Kwidzyn.. –Turniej zagraliśmy bowiem praktycznie bez naszych trzech armat. Łangowski, Klinger czy Genda praktycznie nie mogli rzucać, bo jeden miał skręconą kostkę, drugi miał uraz pachwiny, a trzeci narzekał na bark. Starałem się więc ich oszczędzać i w tych ostatnich meczach nie grali, tylko jedynie Genda pomagał nam w obronie.
Cieszy strata mniejszej ilości bramek
Szkoleniowiec kwidzyńskich piłkarzy zadowolony jest przede wszystkim z poprawy gry obronnej naszego zespołu.
-Nie tracimy już po 30 bramek, tylko po dwadzieścia lub dwadzieścia parę – mówi trener MMTS. – Rzucamy też trochę więcej, co szczególnie widać było w meczach rozgrywanych drugiego dnia turnieju.
Napisz komentarz
Komentarze