W numerze 22 „Kuriera Kwidzyńskiego” z 29.05.2013 pisaliśmy o proteście rodziców chorych dzieci, których zaskoczyło nieprzedłużanie kontraktu z doktor Hanną Wardak-Sędzicką. Ich petycja i prośby nie spotkały się jednak z przychylnością ani zarządu szpitala, ani też starostwa, większościowego udziałowca spółki. Choć poprosiliśmy prezesa Ryszarda Urbanowicza o komentarz i odpowiedź na kilka pytań związanych z odwołaniem pani ordynator, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ostatecznie skończyło się na złożeniu pytań mailem.
Zdaniem prezesa Urbanowicza
Odpowiedź uzyskaliśmy jednak dopiero 31 maja, a więc w dniu zakończenia kontraktu z H. Wardak-Sędzicką. Niestety, nadal nie dowiedzieliśmy się o powodach nieprzedłużania kontraktu z dotychczasową ordynator.
- Lekarz Hanna Wardak-Sędzicka udziela świadczeń zdrowotnych w wyniku przeprowadzenia zamówienia publicznego w trybie przetargu nieograniczonego na podstawie ustawy z dnia 29 stycznia 2004 roku. Prawo zamówień publicznych, na okres od dnia 1 czerwca 2011 roku do dnia 31 maja 2013 roku – czytamy w przesłanym wyjaśnieniu. - Poza umową na udzielanie w określonym zakresie świadczeń zdrowotnych, lekarz Hanna Wardak-Sędzicka jest zatrudniona na podatnie umowy o pracę na czas określony (do dnia 31 maja 2013 roku) na stanowisku ordynatora oddziału dziecięcego w wymiarze 0,13 etatu. Umowa taka, zgodnie z treścią art. 30 § 1 pkt 4 kodeksu pracy, ulega rozwiązaniu z upływem czasu, na który była zawarta. Pani doktor będąca jednocześnie pracownikiem na stanowisku ordynatora oddziału, świadoma zbliżającego się upływu ww terminów rozwiązania obu umów, nie przejawiała jakiegokolwiek zainteresowania kontynuacją tych umów, sytuacja faktyczna i prawna zatem nie jest ani nagła, ani niespodziewana.
Dotychczasowa ordynator podkreślała jednak, że dotychczas zawarte kontrakty były sukcesywnie przedłużane.
- Zwykle kontrakt przedłużany był w drodze przetargu, o czym zazwyczaj informowano mnie wcześniej. Teraz postanowiono jednak rozwiązać sprawę inaczej – broni się Hanna Wardak-Sędzicka.
Nie ma powodów do niepokoju
Chcieliśmy dowiedzieć się też dlaczego szpital pozbywa się lekarza, który posiada tak olbrzymi szacunek i zaufanie rodziców leczonych przez nią dzieci. Rodzice podkreślali bowiem, że pani ordynator udzielała pomocy niemal zawsze, o każdej porze dnia i nocy, a każdy przypadek traktowany był przez nią indywidualnie. Zdumiało nas dlaczego szpital nie chce zachować w swoich szeregach tak dobrze odbieranego specjalisty w swoim fachu. Pytaliśmy, co prezes może odpowiedzieć rodzicom dzieci leczonych w kwidzyńskim szpitalu, którzy z niepokojem patrzą na zachodzące zmiany.
- Nowy lekarz nie ustępuje swoimi kwalifikacjami i doświadczeniem obecnej pani ordynator, a traktowanie każdego przypadku indywidualnie mieści się w zakresie uprawnień i obowiązków każdego lekarza, nie ma zatem powodów do niepokoju rodziców dzieci w szczególności, że lekarze i władze spółki ze szczególną uwagą traktują tych pacjentów – wyjaśniał w przesłanym do redakcji piśmie.
Prezes nie chciał potwierdzić nazwiska nowego ordynatora, choć od początku w rozmowach wymieniano na tym stanowisku Renatę Kopacz-Madej. Nie chciał podać również motywów podejmowania decyzji personalnych.
- W mojej ocenie przekraczają uprawnienia do żądania udzielenia informacji prasowej od przedsiębiorcy, o swojej działalności – napisał.
Asystentów wiąże prawo pracy
Pytaliśmy również prezesa Urbanowicza o asystentów pani Hanny Wardak-Sędzickiej. Na oddziale dziecięcym było ich trzech oraz jedna osoba oddelegowana do pracy na innym oddziale. Pojawiały się bowiem głosy, że asystenci mogą odejść razem z dotychczasową ordynator, która prowadziła ich specjalizację.
- Kwestia zatrudnienia lekarzy asystentów oraz kontynuacji ich kształcenia jest sprawą uregulowaną w umowach o pracę i przepisach prawa pracy, których strona jest konkretny lekarz i spółka – czytamy w wyjaśnieniu.
Napisz komentarz
Komentarze