Dyskusyjny Klub Historyczny, działający pod patronatem Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Prabuty-Riesenburg”, to prawdziwa gratka dla miłośników historii. Na jego spotkaniach nie powinno zabraknąć nikogo, dla którego przeszłość jego małej ojczyzny warta jest poznania. Już po raz trzeci Bernard Reks i Włodzimierz Wiśniewski przenieśli słuchaczy w minioną przeszłość Prabut i najbliższej okolicy. Tym razem tematem spotkania były prabuckie, miejskie wodociągi.
Miasto miało ogromne problemy z wodą
Wbrew pozorom, chociaż Prabuty w swojej minionej przeszłości leżały nad jeziorami, miasto i jego mieszkańcy ciągle cierpieli na deficyt wody pitnej. Oczywiście, można ją było czerpać z najbliższego jeziora Liwieniec, ale nie było to wcale taką łatwą, a przede wszystkim lekką sprawą. Kilka wybitych w mieście studni nie wystarczało do zabezpieczenia wszystkich potrzeb rozrastającego się miasta. Warto pamiętać, że w mieście przed wiekami funkcjonowały przecież dwa browary, które potrzebowały dużych ilości wody. O ile, w średniowieczu wody jeszcze względnie wystarczało, to na początku XVIII wieku był to już problem. Niewiele osób zapewne wie, że pierwsze wodociągi w Prabutach zaczęto budować już w XVII wieku, ale zostały one zniszczone w czasie wojen szwedzkich. Nie były to jednak wodociągi jakie znamy obecnie. O tych wszystkich meandrach przeszłości opowiadał Bernard Reks.
Wybudowano drewniany wodociąg
-Prabuty znajdowały się na dość dużym wzniesieniu, w otoczeniu jezior, ale w mieście występował ciągły deficyt wody. Na przykład sam zamek miał wybite trzy studnie. Miejskie studnie były jednak bardzo płytkie, mające nie więcej niż 4 metry. Po wielkim pożarze miasta, pod koniec XVII wieku, zaczęto szukać wody źródlanej w takich miejscach, skąd mogła ona grawitacyjnie płynąć do miasta. Kolejną przyczyną stojącą za wybudowaniem miejskich wodociągów były pretensje prabuckiego młynarza. Skarżył się on bowiem magistratowi, że mieszkańcy podbierają mu wodę, więc nie może mielić zboża. Stacjonujące w mieście pruskie regimenty także potrzebowały dużych ilości wody, dlatego miasto otrzymało dotację od państwa na wybudowanie wodociągów. Źródła znaleziono w pobliżu dzisiejszego sanatorium, 2 kilometry od miasta. Tam wodę zbierano z kilku źródeł, spiętrzano ją, a następnie za pomocą wydrążonych w środku drewnianych bali tłoczono do grodu. Te dawne zbiorniki są zresztą widoczne do dziś. Budowa wodociągów miejskich czerpiących wodę z okolic dzisiejszego sanatorium rozpoczęła się 1725 roku, jednak trwała zaledwie 10 lat – opowiadał Bernard Reks.
Źródła znaleziono w okolicach dawnego sanatorium
Wbrew pozorom, wybudowanie wodociągów nie rozwiązało problemów. Woda docierała do miasta drewnianymi rurami, ustawionymi na powierzchni, na specjalnych rusztowaniach. W mieście rury początkowo zasypano ziemią, ale niestety często się zapychały i trzeba było ponownie je rozkopywać. Pozyskano więc ponownie wsparcie ze strony państwa pruskiego i wybudowano w granicach miasta podziemne tunele. W tunelach, na specjalnych półkach, układano drewniane rury i woda praktycznie bez przeszkód mogła płynąć do specjalnych zbiorników w mieście.
Włodzimierz Wiśniewski przybliżył słuchaczom natomiast sposoby wykonywania rur z drewnianych bali. Zaznaczył, że chociaż to było tylko drewno, woda po drodze nie wyciekała i bez przeszkód docierała do miasta. W samym mieście były jednak problemy z jej gromadzeniem.
-Miasto zostało zbudowane na gruncie, który przepuszczał wodę. Wybudowane zbiorniki przez pewien czas stały puste bowiem wlewana do nich woda szybko wsiąkała. Prabucianie postanowili więc uszczelnić dno zbiorników grubą warstwą gliny i cegłami, które zatrzymywały wodę w zbiornikach – poinformował Włodzimierz Wiśniewski.
Wraz z postępem, na początku XX wieku, Prabuty zyskały miejskie wodociągi. Wówczas było już jednak o wiele łatwiej dostarczać wodę do domostw, bowiem z pomocą przyszło wynalezienie elektryczności.
Chcą poznać losy pacjentów prabuckiego szpitala psychiatrycznego
Organizatorzy trzeciego spotkania klubu historycznego poprosili o zaproponowanie kolejnego tematu, który byłby przybliżony na najbliższym spotkaniu klubu. Helenę Możejko zainteresowała sprawa pacjentów prabuckiego szpitala psychiatrycznego.
-Do wybuchu wojny w 1939 roku, tu gdzie obecnie istnieje prabucki szpital, funkcjonował szpital psychiatryczny. Chciałabym, aby na kolejnym spotkaniu można byłoby opowiedzieć co się stało z pacjentami tej placówki. Wiem z dokumentów, co Niemcy w czasie wojny zrobili z pensjonariuszami m.in. szpitala w Kocborowie koło Starogardu Gdańskiego. Nigdzie jednak nie trafiłam na informacje, co się stało z pacjentami prabuckiego szpitala – powiedziała Helena Możejko.
Bernard Reks i Włodzimierz Wiśniewski obiecali, że zajmą się tym tematem, ale z rozwikłaniem tej zagadki mogą być spore trudności. Prabuccy historycy nie natrafili bowiem na żadne informacje w tej sprawie. Podkreślili jednak, iż znając decyzje władz hitlerowskich, pacjentów szpitala psychiatrycznego w Prabutach na pewno spotkał ten sam los co innych tego typu placówek czyli zostali przez hitlerowców zamordowani.
Napisz komentarz
Komentarze