Wolontariuszki z kwidzyńskiego ośrodka pomagają także rodzinom zastępczym w opiece nad niepełnosprawnymi dziećmi. Ich opiekunem jest Barbara Dzich.
Dziewczęta czują się potrzebne
-Cieszę się z zaangażowania dziewcząt. Nie tylko pomagają innym, ale uczestniczą w realizacji wielu projektów. Jednym z nich jest projekt „Młody Obywatel”, którego celem było promowanie wiedzy na temat społeczności lokalnej oraz pokazywanie w jaki sposób uczestnicy mogą aktywnie działać w swoim najbliższym otoczeniu. Wolontariuszki wzięły również udział w projekcie „Poczytaj mi przyjacielu”, w ramach którego odbywają się regularne spotkania czytelnicze dla przedszkolaków, młodszych kolegów i koleżanek ze szkół, świetlic czy domów dziecka. Projekty zostały zauważone w kraju, a wyróżnione wolontariuszki wzięły udział w Ogólnopolskiej Prezentacji Projektów Młodzieżowych, która odbyła się w Zamku Królewskim w Warszawie. Dziewczęta pomagają także osobom niepełnosprawnym i chorym. W ubiegłym roku zaczęliśmy też wspierać rodziny zastępcze. Nowe zadania to także nauka języka migowego oraz indywidualna pomoc osobie niepełnosprawnej, poruszającej się na wózku inwalidzkim, która jest mamą dwójki małych dzieci. Dzięki tym wszystkim działaniom dziewczęta czują się potrzebne. Bardzo się wyciszyły, a niektóre myślą nawet o tym, aby swoją przyszłość wiązać z pomocą dla innych - mówi Barbara Dzich, wychowawca i opiekun koła wolontariatu w kwidzyńskim ośrodku.
Wolontariat nie udałby się bez lidera
Dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Kwidzynie uważa, że wolontariat stał się ważnym elementem pracy wychowawczej w placówce.
-Nie można przecenić znaczenia tego typu działań wychowawczych. Nie kryję tego, że do prowadzenia wolontariatu potrzeba również takiej osoby jak pani Basia. Bez autentycznego lidera, który zaraża swoją pasją, i dotyczy to nie tylko wolontariatu, ale jakiejkolwiek działalności, to by się nie udało. Musi to być osoba, która ma energię, wizję i nieszablonowo prowadzi całą grupę. Mamy już przykłady jak wolontariat wpływa na przyszłość naszych wychowanek. Jedna z dziewcząt, po opuszczeniu naszego ośrodka zdobyła stosowne kwalifikacje i została opiekunem osób niepełnosprawnych. Pracuje obecnie w zawodzie. Mamy więc konkretny przykład dla dziewcząt, które także myślą o tym, aby swoją przyszłość łączyć z pomocą dla innych – mówi Marian Pietrusiak, dyrektor MOW w Kwidzynie.
Byłam przerażona miejscem
Wolontariuszki twierdzą, że pomaganie innym zmieniło je i sprawiło, że inaczej patrzą na otaczający je świat.
-Pamiętam jak pierwszy raz poszłam do przedszkola, aby pomóc w prowadzeniu zajęć. Początkowo nie miałam cierpliwości. Dzieci hałasowały i trochę mnie to denerwowało. Jednak po pewnym czasie zaczęło się to zmieniać. Teraz mogę pracować nie tylko z dziećmi, ale ze wszystkimi osobami, które potrzebują pomocy. Chciałabym w przyszłości pracować z chorymi ludźmi, pomagać im. Pomagam także w hospicjum. Początkowo byłam przerażona tym miejscem. Po prostu bałam się przebywania z osobami chorymi. Po jakimś czasie zrozumiałam, że nie ma się czego bać – twierdzi Jaśmina, jedna z wolontariuszek.
Chcą pomagać innym
Klaudia często wyjeżdża do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Okrągłej Łące, aby pomagać niepełnosprawnym dzieciom.
-Początkowo czułam się tam nieswojo. Nie bardzo wiedziałam jak się zachować. Po kilku wyjazdach wszelkie obawy jednak zniknęły. Przytulałam dzieci, bawiłam się z nimi, a nawet karmiłam. Wyjazdy do ośrodka wiele mi dały. Zrobiłam się nie tylko spokojniejsza, ale stwierdziłam, że chce pomagać ludziom – mówi Klaudia.
Paulina nie kryje, że kiedy zaczęła pomagać niepełnosprawnym dzieciom czuła się nieswojo.
-Podczas pierwszego spotkania nie bardzo wiedziałam jak się zachować i co robić. Zrozumiałam, że nie będą miały nigdy tego co możemy mieć my. Obecnie pomaganie innym daje mi dużo satysfakcji. Po prostu czuję się potrzebna – twierdzi Paulina.
Karolina jest wolontariuszką od trzech lat.
-To niesamowite uczucie, kiedy wiem, że jestem komuś potrzebna i że moja pomoc może wywołać uśmiech na twarzy. Trudno opisać to uczucie – podkreśla Karolina.
Dzielą się radością i optymizmem
W czerwcu placówkę opuściło ok. 15 wolontariuszek. Jednak pojawiły się już nowe dziewczęta, które chcą pomagać innym. Barbara Dzich podkreśla, że dziewczęta nabrały zaufania do ludzi i odzyskały radość życia. Dzięki temu swoją radością i optymizmem mogą dzielić się z innymi, którzy z powodu ograniczeń, spowodowanych chorobą lub niepełnosprawnością, potrzebują wsparcia, zrozumienia i zwykłego uśmiechu. Okazuje się, że odwaga, odpowiedzialność, wrażliwość, systematyczność to cechy, które jedynie drzemały w młodych wolontariuszkach, a które musiały na nowo w sobie rozbudzić.
Napisz komentarz
Komentarze