Jak podkreśla Halina Turbakiewicz, kierowniczka biblioteki, spotkanie z autorem książek dla młodzieży jest kolejną formą promocji biblioteki i zachęcania do czytania. Biblioteka w Sadlinkach ma w swoich zasobach sporo książek napisanych przez Pawła Beręsewicza. Wśród młodych czytelników cieszą się one ogromną popularnością.
- Można powiedzieć, że nasi czytelnicy nie pozwalają tym książkom zbyt długo gościć na bibliotecznych półkach. Na stanie biblioteki jest wiele tytułów, ale praktyczne żadnej na półce. Książki przechodzą dosłownie z rąk do rąk. Dzieci, jeden od drugiego dowiadują się, że te opowiadania fajnie się czyta. Nas bibliotekarzy tylko to cieszy – mówi H. Turbakiewicz.
Początek pisaniu dał tomik wierszy dla dzieci
Samo spotkanie z Pawłem Beręsewiczem, dla młodych ludzi było ciekawym doświadczeniem. Mieli okazję nie tylko kupić kolejne jego opowiadania, zdobyć autograf, ale również zapoznać się tajnikami pisarskiej pracy.
-Moja przygoda z pisaniem opowiadań dla dzieci i młodzieży pojawiła się dość niespodziewanie. Z wykształcenia jestem nauczycielem języka angielskiego i na początku myślałem, że właśnie z oświatą zwiążę swój los. Los może jednak spłatać człowiekowi rożne figle i kazać mi robić coś zupełnie innego. W międzyczasie zabrałem się za tłumaczenie książek z języka angielskiego oraz opracowywanie słowników do tego języka. Pisanie dla najmłodszych zacząłem od tomiku wierszy, który ukazał się w 2004 roku. Były to „Lalki Dorotki”, a potem to już poleciało jak z przysłowiowej górki. Kolejne tomiki wierszy dla dzieci i przede wszystkim opowiadania – mówi P. Beręsewicz.
Nie wystarczy wpisać w Google!
Pisarz podkreśla, że takie spotkania jak to w Sadlinkach zawsze nastraja go bardzo pozytywnie. Dodaje również, że w swoich spotkania autorskich z młodymi ludźmi często dochodzi to śmiesznych sytuacji czy dziwnych pytań. Podczas jednego z takich spotkań wspomniał uczestnikom, że tłumaczy również książki z języka angielskiego na język polski. Natychmiast otrzymał kontrę z widowni, gdzie chłopiec bardzo przekonywującym głosem stwierdził, że jego praca jest niepotrzebna.
-Po co pan tłumaczy te książki. Wystarczy wpisać tekst do internetowego tłumacza i już po pracy – tak przekonywał mnie ten chłopiec. Musiałem nieźle się natrudzić, aby wyjaśnić, że to też jest sposób na przekład książki z obcego języka na nasz ojczysty. Trzeba jednak pamiętać, że po takim tłumaczeniu nie zawsze można zrozumieć sens tego przekładu - podkreślił Paweł Beręsewicz.
Napisz komentarz
Komentarze