Jak pamiętamy w referendum dotyczącym kwidzyńskiego szpitala wzięło udział 7 631 osób. Uprawnionych do głosowania było 64 166 mieszkańców powiatu kwidzyńskiego, zatem w referendum wzięło więc udział mniej niż 30 procent uprawnionych do głosowania. Frekwencja wyniosła 11,89 procent, zatem jego wynik zgodnie z prawem o referendum lokalnym jest nieważny. Na pytanie: „Czy jesteś za utrzymaniem samorządowej kontroli nad szpitalem powiatowym poprzez pozostawienie co najmniej 51 procent udziałów Powiatu Kwidzyńskiego w „Zdrowie” Sp. z o.o.” ?, „Tak” odpowiedziało: 6 835 osób, a przeciwne temu były 722 osoby.
Większość chce szpitala samorządowego
Mimo słabej frekwencji przy urnach Grupa Inicjatywna wskazuje na fakt, że 90 procent obywateli wypowiedziało się przeciwko sprzedaży kwidzyńskiego szpitala i utrzymaniem tej własności w rękach samorządu. Frekwencja wyborcza nie wyniosła jednak wymaganych 30 procent, więc wynik ten nie jest dla starostwa wiążący. Czy mimo wszystko będzie to miało wpływ na decyzje starostwa pokażą najbliższe działania starostwa.
-Wynik sondażu potwierdza jednak nasze intuicyjne przewidywania – mówi Mirosław Górski. –Zakładaliśmy bowiem, że zdecydowana większość mieszkańców nie jest przekonana co do słuszności sprzedaży szpitala i oddania go w ręce prywatne.
Referendum czyli dwie strony konfliktu
Z zakończeniem referendum Grupa Inicjatywna zakończyła swoją działalność i zgodnie z deklaracją jej członków, nie przekształci się w inne ciało nadal zajmujące się tą sprawą.
-Martwi nas jednak postawa koalicji rządzącej wobec tego referendum – stwierdził Mirosław Górski. – Od początku było tak, że nastąpił swego rodzaju podział, wobec pewnego konfliktu, tymczasem my nie szukaliśmy tutaj pola konfliktu. Uważaliśmy po prostu, że ta sprawa może być rozwiązana na różne sposoby. Skoro nie ma jednoznacznych argumentów które przekonywałyby nas który z tych sposobów jest lepszy, to warto zapytać o to społeczeństwo lokalne czyli mieszkańców powiatu. Niech oni wyrażą swoją opinię. I taka była idea i cel tego referendum. Po stronie koalicji rządzącej, starosty Jerzego Godzika, potraktowane zostało to jako rodzaj pewnej napaści czy agresji wobec naszej powiatowej sceny samorządowej.
Starostwo liczyło na to, że wyborcy zostaną w domach
Członkowie Grupy Inicjatywnej podkreślają, że starostwo zrobiło wszystko aby referendum wypadło możliwie jak najbardziej skromnie. Jednym z zarzutów ze strony inicjatorów referendum była praktycznie niewidoczna informacja o tym gdzie i jak należy głosować.
-Wyraźnie napiętnowano też organizatorów referendum jako ludzi, kierujących się nie najlepszą albo złą wolą – dodaje M. Górski. –Poza tym sama technika prowadzenia tego referendum wyraźnie pokazywała, że władzy zależy na tym, aby obywatele na te referendum nie poszli. Pod tym względem gratulujemy sukcesu Staroście, jak i całej koalicji rządzącej. Nie wiem jednak czy wygrała tutaj idea samorządności. Myślę bowiem, że jednym z podstawowych obowiązków samorządu lokalnego jest budowanie takich postaw obywatelskich, które zachęcają do brania udziału w życiu publicznym, które zachęcają obywateli do wypowiadania się w sprawach ważnych dla nich samych.
Zrobiliśmy to tak jak potrafiliśmy
Po nieudanym referendum i słabej frekwencji przy urnach, Grupa Inicjatywna do spraw referendum wyczerpała formułę swojego działania i zostaje rozwiązana. Radni powiatowi, którzy uczestniczyli w działaniach tej grupy, podtrzymują jednak swoje stanowisko, że lepsze są rozwiązania utrzymujące kontrolę nad szpitalem w rękach samorządu.
-Naszym zadaniem było doprowadzenie do tego referendum i to się udało – mówi M. Górski. – Naszym zadaniem było również dotarcie do mieszkańców powiatu z argumentami mówiącymi o tym dlaczego lepiej jest utrzymać samorządowa własność w szpitalu powiatowym niż zgadzać się na rozwiązania wolno rynkowe. Zrobiliśmy to tak jak potrafiliśmy i na ile pozwoliły nam skromne środki finansowe. Niestety każde takie przedsięwzięcie wymaga nakładów finansowych, a koszty druku tych materiałów są wysokie. Zrzuciliśmy się więc w niewielkiej grupie osób i zrobiliśmy to za nasze prywatne środki. Trudno jest mi więc oceniać czy ta informacja z naszej strony była czytelna i czy dotarła wszędzie. Na plakatach unikaliśmy zamieszczania informacji o tym gdzie ma się odbyć głosowanie, bo uważaliśmy że jest to zadanie i obowiązek zarządu powiatu. To starosta powinien zadać o to, żeby informacja o głosowaniu dotarła do obywateli. My raczej koncentrowaliśmy się na argumentach merytorycznych dotyczących samej kwestii której to referendum dotyczyło.
Zabrakło merytorycznej dyskusji
Grupa Inicjatywna podkreśla, że powiat kwidzyński nie był zainteresowany podjęciem merytorycznej dyskusji o tym czy lepiej jest szpital sprzedać czy zostawić w rękach samorządu.
– Staroście zależało tylko na jednym, aby doprowadzić do niewiążącego wyniku referendum – mówi Arwid Żebrowski. -Każdy organ który jest organem wybieralnym demokratycznie stara się raczej liczyć z opinią mieszkańców i dotrzeć do tej opinii. W tym momencie zabrakło tej merytorycznej dyskusji między przeciwnikami sprzedaży szpitala i tymi co uważali, że ten szpital lepiej będzie funkcjonował jako szpital całkowicie prywatny.
Wszystko wskazuje jednak na to, że starosta nie zamierza tak szybko pozywać się udziałów w spółce „Zdrowie”.
-Po prostu nie ma na razie kupca, a starosta starając się sprzedać szpital, nie rozpoznał dokładnie rynku – mówi M. Górski.
Dzisiaj jest kryzys płatnika
Były dyrektor kwidzyńskiego szpitala podkreśla, że sprawami prywatyzacji interesuje się od dawna i sprawdzał jak obecnie wygląda rynek oferentów w podobnych przedsięwzięciach.
-Dziś jest niezwykle trudno sprzedać udziały w szpitalu – mówi M. Górski. - Próbuje tego bardzo wiele samorządów i w większości próbuje bez powodzenia. Tak zwani inwestorzy dziś chętnie przejmują szpitale za bardzo niewielkie pieniądze. Pani posłanka Sawicka mówiła kiedyś, że otwiera się możliwość robienia dobrych interesów z służbie zdrowia i przejmowania tych zasobów. Więc tam gdzie można wziąć szpital za bezcen, tam pojawiają się inwestorzy. Natomiast tam gdzie ta cena jest adekwatna do wartości, tych inwestorów już nie ma, bo kończy się interes. Procent zwrotu z takiej inwestycji jest bowiem bardzo mało atrakcyjny. Dzisiaj jest kryzys płatnika, dzisiaj są za niskie nakłady na ochronę zdrowia i dziś tylko niektóre szpitale potrafią sobie dać radę w tym kryzysie.
Istotna jest poprawa bezpieczeństwa leczenia chorych
Mirosław Górski podkreślił, że bilans nie był nigdy problemem kwidzyńskiego szpitala. Po raz pierwszy strata pojawiła się natomiast w okresie szefowania Leszka Czarnobaja. Problemem są natomiast warunki socjalne i warunki sanitarno-epidemiologiczne, które w panują w ciasnocie tego szpitala.
-Problemem tego szpitala jest poprawa tych warunków, poprawa bezpieczeństwa leczenia chorych w tym szpitalu z punktu widzenia pacjentów, a nie pracowników czy dyrektora – mówi M. Górski. – Dzisiaj możemy jedynie funkcjonować w taki sposób, aby przynosić niewielki zysk lub balansować w granicy zera.
Brak środków na modernizację szpitala
Górski podkreśla, że kwidzyński szpital nie ma środków na to, aby zmodernizować blok operacyjny, przeprowadzić remont kapitalny oddziału dziecięcego, czy też dobudować brakującą część ambulatoryjną taką jak zespół poradni specjalistycznych i pracowni do szybkiego leczenia ambulatoryjnego, które by zastąpiło konieczność hospitalizacji pacjentów. -Tego właśnie brakuje szpitalowi i z tym zwracamy się do zarządu powiatu i radnych powiatowych – mówi M. Górski. – Wiemy jak to należy zrobić, ale to do was zwracamy się o to, abyście wzięli w tym udział. Nie chodzi bowiem o to, abyście sfinansowali to w całości, ale abyście wzięli w tym udział i określili w jaki stopniu chcecie i możecie to zrobić. To jest jedyna rzecz, której bym oczekiwał. Dzisiaj wiemy, że na szpitalu samorząd chce po prostu zarobić pieniądze i nie chce dokładać do jego modernizacji. Chce znaleźć takiego wspaniałego inwestora który zrobi to sam, a starosta będzie czerpał z tego zysk.
Wynik naiwności
Choć członkowie Grupy Inicjatywnej wytykają błędy i niedociągnięcia ze strony władz powiatu kwidzyńskiego, to nie zamierzają składać w tej sprawie żadnych protestów.
-Pewnych rzeczy po prostu się nie spodziewaliśmy – mówi W. Kowalczyk. – Trudno jest bowiem udowodnić małą liczbę afiszy w mieście czy wywieszanie ich w niewidocznych miejscach. Nie spodziewaliśmy się też bardzo słabego oznakowania lokali wyborczych. Po prostu nie byliśmy przygotowani na coś takiego, a to trzeba udowadniać za pomocą fotografii lub nagrania. Nie wiem czy wynika to z naszej naiwności, ale po prostu czego takiego się nie spodziewaliśmy.
Stanowisko Grupy Inicjatywnej ds. referendum
W dniu 12 sierpnia 2012 roku mieliśmy, jako społeczeństwo powiatu kwidzyńskiego, wypowiedzieć się na temat przyszłości naszego szpitala. Nieczęsto zdarza się, że możemy podjąć decyzję sami, bez pośrednictwa radnych czy posłów, w sprawach konkretnych i ważnych. Niestety, jedynie niewielka liczba mieszkańców doceniła ten fakt. Bardzo dziękuję im za to, niezależnie jak głosowali i wyrażam swój najgłębszy szacunek za pełną odpowiedzialności postawę a także za to, że potrafią docenić i skorzystać z dobrodziejstwa demokracji i narzędzi jakie nam ona daje do wyrażania naszych, obywatelskich opinii.
Minione referendum nasuwa jednak kilka pytań.
1. Dlaczego wyznaczono tak niekorzystny termin głosowania? Sugerowane przez Inicjatora Referendum rozwiązania mające na celu wyznaczenie terminu na koniec czerwca lub na początek września były przez Starostę zdecydowanie odrzucane. Oba proponowane terminy możliwe były przy współpracy i dobrej woli. Tej jednak zabrakło Staroście.
2. Dlaczego ze strony urzędu i samego Starosty nie było żadnego zaangażowania? Rozumiem, że negowanie podjętych decyzji nie jest miłe władzy. Jednak ta władza ma pewne obowiązki. Choćby podjęcie polemiki z argumentami Inicjatora Referendum. Wytłumaczenie społeczeństwu dlaczego szpital ma być sprzedany. Znamy jakieś publiczne wypowiedzi Starosty na ten temat. Może inny urzędnik w imieniu Starosty?
3. Dlaczego na stronie internetowej Urzędu tak trudno było znaleźć informacje o referendum? Wprawny internauta znalazł informacje (skąpe) na stronie BIP. Na stronie głównej nic, nawet odnośnika. Czy pierwsze referendum w powiecie a nawet pierwsze powiatowe w Polsce nie jest na tyle ważne, aby nie znalazło małej wzmianki w aktualnościach czy ważnych wydarzeniach?
4. Dlaczego informacje o obwodach i lokalach wyborczych były tak trudno znaleźć? Starostwo jest odpowiedzialne za wydruk i dystrybucje do gmin afiszy – obwieszczeń o wyborach, także o referendum. O ile przed wyborami ilość wywieszonych obwieszczeń jest wystarczająco rzucająca się w oczy, o tyle w przypadku referendum, trudno było je znaleźć. Zapytanie do Przewodniczącego Komisji Referendalnej o liczbę wydrukowanych obwieszczeń pozostała bez odpowiedzi. Ciekawe byłoby porównanie tej liczby z liczbą wydrukowanych obwieszczeń na ostatnie wybory.
5. Dlaczego lokale wyborcze nie były właściwie oznakowane. W wielu lokalach nie było wywieszonych obwieszczeń! Niektóre lokale nie były nawet oznakowane, nie mówiąc o tak zawsze dobrze widocznych na wyborach strzałkach kierujących do lokali.
6. Na zakończenie konferencji zazwyczaj są pytania dziennikarzy. Ale tym razem to ja chciałby zapytać dziennikarzy. Czy ktoś z Państwa zrobił lub usiłował zrobić wywiad ze Starostą na temat referendum i przedstawić jego argumenty. Czy ktoś z Państwa usiłował zorganizować debatę zwolenników i przeciwników sprzedaży szpitala? Czy ktoś z Państwa zainteresował się, dlaczego nie ma informacji o referendum na stronie Urzędu? Dlaczego nie ma afiszy z okręgami wyborczymi, adresami lokali wyborczych a w trakcie głosowania dlaczego lokale są tak źle oznakowane?
Napisz komentarz
Komentarze