Po raz pierwszy Leszek Miller miał przyjechać do Kwidzyna w listopadzie ubiegłego roku w związku z otwarciem swojego biura poselskiego. W ostatniej chwili do spotkania jednak nie doszło, a na kolejny dogodny termin kwidzynianom przyszło czekać aż 10 miesięcy. Podczas wizyty poseł Ziemi Pomorskiej i Przewodniczący Rady Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej spotkał się m.in. z dziennikarzami, rolnikami oraz mieszkańcami Kwidzyna.
Na początek - przeprosiny
- Chciałem zacząć od przeprosin, bo kiedyś byłem umówiony i nie przyjechałem. Bardzo było mi z tego powodu przykro, ale cieszę się, że teraz mogę być w Kwidzynie, spotkać się z państwem, z rolnikami oraz mieszkańcami. Kwidzyn to ośrodek znany, chociażby z wielkich zakładów papierniczych. Wszyscy z którymi rozmawiałem mówią, że jest to przykład udanej prywatyzacji i udanej inwestycji z udziałem kapitału zagranicznego. Przedsiębiorstwo które zatrudnia około 1700 osób jest dla takiego miasta ważnym ośrodkiem zatrudnienia, a wiadomo jak dziś trudno walczy się z bezrobociem.
Przed spotkaniem z rolnikami
- Polskie rolnictwo w dalszym ciągu jest ważnym segmentem wykonującym 4 procent Produktu Krajowego Brutto. Ten udział systematycznie się zmniejsza, ale w dalszym ciągu jest to istotna gałąź produkcji dla naszego kraju. Na spotkaniu z rolnikami na pewno będziemy mówili więc o tym jak zwiększyć produkcje rolną i jak sprawić, aby była ona bardziej opłacalna, jak działać na rzecz większego eksportu, a także kwestie o których ostatnio dużo się mówi czyli sprawy bezpieczeństwa produkcji żywności. Tym bardziej, że spora część produkcji płynie do znajdującego się nieopodal Obwodu Kaliningradzkiego i zapewne te kwestie będą na naszym spotkaniu podniesione.
O Januszu Palikocie
- Janusz Palikot zapowiedział zmianę nazwy swojej partii. Teraz nazywa się ona „Ruch Palikota”, to ja zaproponuję może nazwę „Palikot bez Ruchu”. Mogłaby może zwyciężyć w tym konkursie na nową nazwę. Nie przypuszczam jednak, aby fakt iż Janusz Palikot zaczął się inaczej ubierać, założył białą koszulę i krawat, spowodowały jakąś głęboką zmianę w ocenach. Jest to ugrupowanie, które jest na granicy progu wyborczego. Po dwóch latach od wielkiego triumfu, bo rzeczywiście był to ogromny sukces wyborczy, musi zmieniać nazwę i szukać nowej formuły. Jednym słowem po 2 latach Janusz Palikot wyprowadza sztandar. To jest dowód na dołującą porażkę czy też nawet klęskę.
O wyborach do Europarlamentu
-14 grudnia odbędzie się Konwencja SLD na której udzielimy poparcia kandydaturze Martina Schulza na szefa Komisji Europejskiej, jeśli oczywiście europejska lewica odniesie dobry wynik w wyborach do Europarlamentu. Martin Schulz będzie oczywiście obecny na naszej Konwencji. To wydarzenie rozpocznie kampanię wyborczą SLD do Parlamentu Europejskiego. Nie będziemy tam jeszcze zatwierdzać wszystkich list wyborczych, ale będziemy wiedzieli kto kandyduje, w jakim okręgu, z jakim programem i jakie główne hasła będą nam towarzyszyć. Będą na pewno takie jak w całej Europie, bo SLD jest częścią Europejskiej Partii Socjalistów. Europejska lewica chce natomiast w przyszłym roku, w wyborach majowych, wystąpić z jednolitym hasłem, z jednolitą symboliką. Oczywiście SLD będzie miało również swoje propozycje i bardzo poważnie traktować będziemy wybory do Parlamentu Europejskiego, jednak jeszcze poważniejszym sprawdzianem według mnie będą wybory do samorządów lokalnych, które również odbędą się w przyszłym roku, prawdopodobnie w listopadzie, a za dwa lata kolejne wybory do Parlamentu.
O przyspieszonych wyborach
- Nie jestem zwolennikiem przyspieszonych wyborów. Chyba, że rząd Donalda Tuska straci większość w Sejmie i Senacie, na co się nie zanosi. Zakładam więc, że wybory odbędą się w przepisowym terminie, tzn. za 2 lata. Te dwie kampanie, wyborów do samorządów lokalnych i wybory do Sejmu i Senatu to dwie największe próby, które czekają nas przez najbliższe 2,5 roku.
O sondażowych 18 proc. poparcia
-Takich sondaży dawno nie mieliśmy. Wiadomo jednak, że sondaże są różne, a tym jedynym i prawdziwym jest dzień wyborów. Cieszymy się z takich wyników i wiemy dobrze, że sympatia wyborców na pstrym koniu jeździ. Historia naszej transformacji pokazuje, że można bardzo łatwo stracić i ciężko to potem odzyskać. Miesiące które nas czekają będą więc wypełnione pracą, która jak sądzimy pomoże nam zdobyć więcej sympatii Polek i Polaków oraz uzyskać dobry wynik za 2 lata.
O bezrobociu młodych ludzi
-To bardzo istotny problem. Polska jest w tej chwili w czołówce państw europejskich jeśli chodzi o bezrobocie wśród młodzieży. Kampania wyborcza socjalistów i socjaldemokratów do Parlamentu Europejskiego ma właśnie zwracać uwagę, że bezrobocie wśród młodych jest największym problemem. Wymagającym najwięcej uwagi, najwięcej środków i najwięcej działań przeciw temu zjawisku. Jeśli chodzi o Polskę można powiedzieć że bezrobocie, niezależnie czy wśród młodych czy starszych, zależy przede wszystkim od tempa wzrostu gospodarczego. Jeżeli nasza gospodarka rozwijałaby się powyżej 3 proc. PKB, to wtedy byłaby szansa na pojawienie się nowych miejsc pracy. Niestety, rozwijamy się na poziomie 0,5-0,7 proc. PKB, a to jest stanowczo za mało. Pierwszy warunek to zatem wejście z powrotem na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego.
O powrocie na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego
- Mówię wejście z powrotem, bo w czasach gdy SLD w Polsce współrządził, to zawsze znajdowaliśmy się na ścieżce szybkiego wzrostu. Po drugie to dokonanie większego wysiłku, aby bardziej zharmonizować profile kształcenia, zwłaszcza zawodowego, z wymogami rynku. Dzisiaj nie ma tutaj żadnej harmonii. Kształci się młodych ludzi, którzy już w szkole czy na studiach wiedzą, że w najbliższej okolicy nie ma zapotrzebowania na ich specjalizację i powiększają tym samym szeregi bezrobotnych. Po trzecie, minister finansów zamroził ponad 7 mld złotych na kontach funduszu pracy i te środki nie służą aktywnym formom zwalczania bezrobocia, np. stażom absolwenckim czy jakieś pomocy dla małych przedsiębiorstw, które mogłyby zatrudniać młodych ludzi. My dopominamy się od wielu miesięcy o odmrożenie tych środków, aby mogły służyć walce z bezrobociem. I wreszcie system zachęt finansowany z tych funduszy. Prowadziłoby to do tego, że jeżeli pracodawca zatrudniłby absolwenta danej szkoły czy uczelni to otrzymywałby zwrot wydatków na ZUS, czy też jakąś ulgę podatkową, aby stworzyć mechanizm materialnego zainteresowania pracodawców zatrudnianiem młodych ludzi. Jeśli zatrudniasz młodego pracownika, to dostajesz zwrot kosztów, które musiałbyś ponieść gdybyś zatrudnił kogoś innego. Myślę, że tego rodzaju zachęty mogłyby tę sytuację zmienić.
O planach i dziurze Rostowskiego
- Pierwszy punkt to wzrost gospodarczy na poziomie powyżej 3 proc. PKB. Kiedy tworzyliśmy rząd w 2001 roku PKB wynosiło 0,1 procenta. Stworzyliśmy wtedy plan 1-3-5: 1 procent wzrostu w pierwszym roku, 3 procent w drugim roku i 5 procent w trzecim roku. Tak też się stało, a nawet przekroczyliśmy owe 5 procent. Przy czym, żeby to uczynić to trzeba świadomie przerzucić środki wszędzie tam, gdzie stymuluje się produkcję i wzrost gospodarczy. Nawet kosztem zwiększenia deficytu. Rząd w tej chwili przegłosował wprawdzie w Sejmie nowelizację budżetu i zwiększenie deficytu, a my byśmy to nawet poparli gdybyśmy byli przekonani, że ten wzrost deficytu służy właśnie ożywieniu gospodarczemu. Niestety służy on tylko i wyłącznie zasypaniu tzw. dziury Rostowskiego. Postulat numer 1 to zatem wejście na ścieżkę szybkiego rozwoju, bo wtedy skuteczniej walczy się z bezrobociem. Rosną płace i rośnie spożycie, a spożycie to wzrost konsumpcji, a wzrost konsumpcji to zapotrzebowanie na produkcję czyli jest to impuls dla przedsiębiorców, aby produkowali, bo ich produkt będzie kupowany.
O sugestii Palikota, aby państwo budowało fabryki
- Gdyby zakładać, że tylko państwo ma budować fabryki to jest to oczywiście utopijny pomysł. W gospodarce rynkowej główny wzrost PKB i przyrosty produkcji odbywają się przede wszystkim w sektorze prywatnym. Jednak w sytuacjach kryzysowych, takich jak jest obecnie, Państwo nie powinno uciekać od stymulowania produkcji. Uważamy, że można utworzyć 3 specjalne centra przemysłowe. Pierwszy z nich zlokalizowany byłby w Województwie Pomorskim, aby wykorzystać znajdujące się tutaj porty i stworzyć wielkie centra, które mogłyby np. specjalizować się w jakieś produkcji czy też rozwiązaniach logistycznych. Drugie centrum powinno powstać w okolicach Łodzi, tam gdzie zbiegają się największe polskie autostrady, a trzecie między Krakowem a Katowicami, gdzie można byłoby myśleć o nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych.
Byłyby to swego rodzaju wielkie specjalne strefy ekonomiczne, gdzie Państwo wykładałoby środki na całą infrastrukturę, określałoby jaki rodzaj produkcji będzie tam preferowany, a przedsiębiorcy musieliby sami decydować czy chcą wykorzystywać te warunki czy nie. My widzimy właśnie taką interwencję państwa, jako tworzenie warunków które sprzyjają wzrostowi produkcji. Natomiast jak państwo chciałoby od czasu do czasu coś zbudować, większy czy mniejszy zakład pracy, to proszę bardzo. Generalnie widzimy jednak rolę państwa jako stymulatora, jako tego który tworzy odpowiednie warunki zachęcające przedsiębiorców do inwestowania.
O spółdzielczości mieszkaniowej
- Wbrew niektórym tezom spółdzielczość jest potrzebna i powinna być rozwijana. Niestety z inicjatywy posłanek i posłów PO w Sejmie są m.in. dwa projekty ustaw. Jeden dotyczy ogródków działkowych i gdyby zapisy te zostały zrealizowane to zacznie się proces stopniowej likwidacji ogródków działkowych. Drugi projekt wymierzony jest natomiast właśnie w spółdzielczość, a zwłaszcza spółdzielczość mieszkaniową. Dla części naszych grup politycznych spółdzielczość jest uważana za anachronizm, za coś przestarzałego, za relikt poprzedniego ustroju. Ludzie ci zapominają jednak, że spółdzielczość w Europie, a zwłaszcza w Skandynawii, ma się bardzo dobrze. Są kraje, gdzie spółdzielczość wytwarza 7-8 procent PKB, więc powinno się rozwijać, a nie utrudniać warunki ich działania.
O umowach śmieciowych
- Spora grupa młodych ludzi pracuje w oparciu o tzw. umowy śmieciowe, co najczęściej ogranicza możliwości kredytowe. Już nie mówiąc o tym, że część tych umów nie jest oskładkowana i choć ludzie pracują to czas pracy nie jest zaliczany do stażu zusowskiego. Rozumiemy, że umowy śmieciowe służą uelastycznieniu rynku pracy tylko niepokoi nas, że jest ich aż tyle. W tej chwili aż 27 procent wszystkich umów o pracę to takie właśnie umowy. Wyprzedziliśmy w tym nawet Hiszpanię, która jeszcze niedawno była na pierwszym miejscu w tym zestawieniu.
O Jerzym Śniegu
- Jerzy Śnieg wśród szefów Rad Wojewódzkich ma bardzo mocną i solidną pozycję. Kilka inicjatyw, które były podejmowane, oceniono bardzo wysoko jak np. kwestie dotyczące rozwoju samorządów czyli pewnej koordynacji działaczy samorządowych z legitymacją SLD. Niedawno w Sobieszewie odbyła się również bardzo ciekawe spotkanie wszystkich samorządowców, na której byłem pod wrażeniem poziomu kadr i ich wiedzy na temat samorządów. Jeśli chodzi o działalność samorządów lokalnych, to Jerzy Śnieg może służyć za wybitnego eksperta.
Napisz komentarz
Komentarze