W okresie przygotowawczym to właśnie z graczami Pogoni kwidzynianie spotykali się najczęściej. Dwukrotnie wygrali tą rywalizację, a raz ulegli rywalom zaledwie 1 bramką. Wydawało się więc, że w kolejnej konfrontacji stoją więc na nieco łatwiejszej pozycji. Niestety po raz kolejny okazało się, że postawa zespołu w okresie przygotowawczym to zupełnie coś innego niż gra w meczu ligowym.
Początek meczu w Szczecinie był dość obiecujący, bowiem już od samego początku meczu kwidzynianie zdołali wypracować sobie dwubramkową przewagę w tym spotkaniu. Niestety, jak się później okazało, były to jedynie miłe złego początki. W 10 minucie MMTS prowadził co prawda jeszcze 3:5, ale już dwie minuty później gospodarze odrobili straty doprowadzając do remisu 6:6.
Gospodarze obejmują przewagę
Gdy po 15 minutach gry to Pogoń objęła prowadzenie - 9:7 nic jeszcze nie zapowiadało tego, co może nastąpić później. Przewaga gospodarzy jednak niepokojąco rosła i w 24 minucie Pogoń prowadziła już 14:10. W końcówce pierwszej połowy szczecinianie jeszcze bardziej powiększyli swoją przewagę i na przerwę zespoły schodziły przy sześciobramkowym prowadzeniu miejscowych - 18:12.
Po przerwie niestety niewiele zmieniło się w grze i Pogoń nadal wykorzystując błędy kwidzyńskiego zespołu stopniowo budowała swoją przewagę. W efekcie po 51 minutach gry kwidzynianie przegrywali już 10 bramkami - 33:23! W końcówce udało im się jednak minimalnie zmniejszyć dzielący ich dystans i mecz ostatecznie zakończył się jedenastobramkowym zwycięstwem Pogoni.
Nie możemy robić z tego tragedii
-Wydaje się, że nasi młodzi zawodnicy po prostu nie wytrzymali ciśnienia w tym spotkaniu – mówi Krzysztof Kotwicki, trener MMTS Kwidzyn. -Toczyliśmy wyrównane zawody, gdy poszło z naszej strony parę straconych piłek oraz oddaliśmy kilka rzutów z nieprzygotowanych pozycji. W efekcie przeciwnik nas skontrował, a nam zabrakło nieco determinacji w grze obronnej. Niestety nie szło nam od samego początku meczu i mam wrażenie, że spowodowane było to właśnie tremą i presją przed tym spotkaniem. Na boisku byliśmy po prostu słabsi, ale nie możemy robić tragedii z tej porażki. Trzeba mieć jednak trochę cierpliwości, aby nowa piątka naszych graczy mogła dostosować się do rywalizacji ligowej na poziomie Superligi.
Napisz komentarz
Komentarze