środa, 18 grudnia 2024 05:38
Reklama
Reklama

42-lata temu - 13 grudnia 1982 r. powstała Gazeta Tczewska - zasłużona dla Wolności, Niepodległości i Demokracji

Mija 42. rocznica od wydania pierwszego wydania Gazety Tczewskiej. W pamiętnym okresie stanu wojennego, 13 grudnia 1982 roku, w pierwszą rocznicę wypowiedzianej Narodowi wojny przez komunistyczny reżim Jaruzelskiego, powstała w Tczewie „Gazeta Tczewska” - symbol walki z totalitarną władzą o podstawowe prawa i wartości! Dzisiaj jest jednym z najstarszych wychodzących pism w Europie z okresu walki z komunizmem.

Dzisiaj, po 42. latach Gazety Tczewskiej, można mówić o pewnym fenomenie jej przetrwania i rozwoju. Wbrew działaniom wielu osób, władz i otoczenia, Gazeta Tczewska - wydawana przez Wydawnictwo Pomorskie, przetrwała przez prawie pół wieku. Obecnie niestety znowu walka o wolność słowa się zaczyna, co widzimy na własne oczy po sytuacji w kraju. 

Na mapie współczesnej Polski mało jest miast, które mogą zaświadczyć o własnej, lokalnej i niezależnej „Gazecie”, z tak stałym i długim okresie rozwoju. Z pewnością bogate archiwum Gazety Tczewskiej pozwoli w przyszłości spojrzeć szeroko i uczciwie wskazać dorobek i dziedzictwo „Gazety Tczewskiej” dla takich wartości, jak niepodległość, demokracja, pluralizm i wolność słowa. W dzisiejszym czasie, kiedy obserwujemy kryzys wartości,  zmiany obyczajowe, odejście od tradycyjnych przekonań warto zawsze mieć na uwadze, że Gazeta Tczewska była jak monolit - zawsze wierna temu skąd się narodziła.

13 grudnia 1982 r. narodziła się Gazeta Tczewska - podziemne pismo opozycji antykomunistycznej
 

Historia Gazety Tczewskiej rozpoczęła się 13 grudnia 1982 r. w I rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Zanim jednak wyszedł pierwszy numer Gazety Tczewskiej trwały w podziemiu kilkumiesięczne przygotowania. Założyciel Gazety Tczewskiej – wówczas 20-letni Czesław Czyżewski z grupą podziemnych przyjaciół: Romanem Bojanowskim, Wojciechem Kreftem, Zdzisławem Jaśkowiakiem, Marianem Sarnowskim, Jerzym Wojdą, Mieczysławem Śliwką, Janem Kulasem i Wojciechem Olejniczakiem postanowili w ramach podziemnych struktur „Solidarności” założyć i wydawać podziemne pismo. Wspólnie doszli do wniosku, że najskuteczniejszą walką z reżimem komunistycznym będzie wydawanie niezależnego, podziemnego pisma niosącego wolną myśl i słowo.

Kilka miesięcy wcześniej pierwszym doświadczeniem wydawniczym w podziemiu dla tej grupy, było wydanie przez Czesława Czyżewskiego niskonakładowego pisma „Ciernie” Związku Wolnych Demokratów 13 Grudnia[1]. Po skontaktowaniu się w połowie 1982 r. z grupą działaczy z podziemnej „Solidarności”, przystąpił on do tworzenia struktury podziemnego pisma „Gazeta Tczewska”. Tytuł bezpośrednio nawiązywał do rodzinnej tradycji. Jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego 19-letni wówczas Czesław Czyżewski zainteresował się historią swojego wujka Józefa Czyżewskiego, największego pomorskiego patrioty i przywódcy Polaków w czasie zaborów i w Wolnym Mieście Gdańsku. On także drukował w czasie zaborów prasę polską w swojej własnej drukarni. Był wydawcą m.in. „Gazety Gdańskiej” i „Kuriera Gdańskiego”. Miał nadzieję, że gazeta, jako pewien pomysł na działalność opozycyjną przeciwko reżimowi, stanie się kiedyś produktem legalnym i rynkowym. Stąd też unikalna – jak na rynek podziemnej prasy – nazwa „Gazeta Tczewska”[2].

Przed wydaniem pierwszego numeru zbudowano podziemną drukarnię w domu Państwa Krystyny i Romana Bojanowskich w Tczewie przy ul. Broniewskiego. Roman Bojanowski w swoich wypowiedziach opublikowanych na łamach „Gazety Tczewskiej”  opowiadał o tamtym czasie: „Któregoś dnia przyszedł do mnie młody chłopak. To był Czesław Czyżewski i po krótkiej rozmowie dał mi na próbę druk ulotki. Zrobiłem ich ze 30 za pomocą powielacza spirytusowego. Po tej „próbie” ustaliliśmy, że zorganizujemy u mnie nielegalną drukarnię. Drukowanie pierwszych egzemplarzy ulotek (m.in. biuletyn dla FPS „Polmo”) odbywało się najpierw u mnie w dużym pokoju. W nocy z 1 na 2 listopada 1982 r. zerwaliśmy deski z podłogi i w części, gdzie nie było piwnicy wykopaliśmy podziemne pomieszczenie w pokoju mojego domu. Ziemię wynosiliśmy nocą w wiadrach. Czesław kupił pustaki i wymurowaliśmy ściany tajnego pomieszczenia, założyliśmy na to podłogę i zamaskowaliśmy wykładziną. Potem była tam sprowadzona maszyna do pisania, powielacz białkowy, papier, farby. Nie wiedziałem skąd to wszystko jest, ale tak było lepiej – i ja byłem bezpieczniejszy i inni. Praca w drukarni podziemnej była bardzo ciężka. Pracowaliśmy dwie, trzy noce w tygodniu, zależnie od objętości numeru „GT”. Wszystko robione było ręcznie. Robiliśmy to tylko we dwójkę z Czesławem, dopiero od 1983 pojawił się Wojciech Krefft[3]. Drukowanie „Gazety Tczewskiej” odbywało się tu ponad dwa lata, aż do czerwca 1984 r., do mojego aresztowania[4]

Do wydania pierwszego numeru potrzebna była maszyna do pisania matryc białkowych, które zakładano zamiast papieru i wybijano treść samymi metalowymi czcionkami, bez taśmy barwiącej. Osobą, która wzięła na siebie zorganizowanie maszyny do pisania był Wojciech Olejniczak, ówczesny pracownik Gdańskich Zakładów Elektronicznych „Unimor” w Gdańsku. W rocznicowym dodatku opowiedział tamtą historię przygody z gazetą podziemną: „Bibułę podziemną drukowałem osobiście razem z Czesławem Czyżewskim. Wówczas wielkim problemem był nawet sam zapach farby drukarskiej, unoszący się w całym mieszkaniu oraz w jego pobliżu. Otwarcie okien było wielce ryzykowne. Wielką trudnością był również brak odpowiedniej maszyny do pisania. Dostępność do tych urządzeń była utrudniona. Doskonale pamiętam nasz wielki sukces, kiedy to przez znajomego w Gdańsku, zakupiliśmy w miarę nowoczesną maszynę Optima. Pamiętam także całe ryzyko przy jej przewożeniu do Tczewa. Wtedy każda większa paczka w rękach młodych ludzi tym bardziej wzbudzała podejrzenia. Szczęśliwie jednak jej przerzut odbył się bez większych trudności”[5]. Wojciech Olejniczak, pomimo że GZE „Unimor” były zakładem zmilitaryzowanym, co stanowiło dodatkowe zagrożenie oraz większe kary, przez kilka lat regularnie kolportował na terenie tego zakładu podziemną Gazetę Tczewską. Dzięki wsparciu przewodniczącego struktur „Solidarności” Karola Krementowskiego w GZE „Unimor” Olejniczak organizował wsparcie finansowe i materiałowe dla wydawania podziemnej gazety, a także na pomoc charytatywną dla represjonowanych.

Po zorganizowaniu w listopadzie działalności drukarni stworzono siatkę kolportażową, której kierownikami byli Jerzy Wojda i Mieczysław Śliwka z Fabryki Przekładni Samochodowych „Polmo” w Tczewie oraz Marian Sarnowski z PKS-u Tczew, który należał również do zespołu redakcyjnego. Wojda, Śliwka i Czyżewski poznali się na spotkaniu zorganizowanym w mieszkaniu Barbary i Ryszarda Majewskich przy ul. Kościuszki w Tczewie. „Czyżewski przedstawił mi propozycję zajęcia się kolportowaniem „Gazety Tczewskiej”, która miała się wkrótce ukazać. Po kilkudniowym namyśle zgodziłem się. Z Jerzym Wojdą zajęliśmy się kolportowaniem pisma. Pamiętam jedną z pierwszych naszych „akcji”. Za pomocą otrzymanej mapki mieliśmy odnaleźć jeden z pierwszych nakładów gazety, który ukryto w kontenerach na terenie „Polmo”. Punktem odniesienia były tory. Tej nocy kilkakrotnie bez rezultatu wracaliśmy na teren zakładu. W końcu nad ranem dopięliśmy swego. Ukryty przez drukarzy pakunek z pierwszym numerem „Gazety Tczewskiej” w ilości 1000 egz. przeznaczonych dla naszego  kolportażu, został odnaleziony i rozprowadzony”[6]

Rolę zaopatrzeniowca w materiały do druku przyjął Zdzisław Jaśkowiak[7]. Czesław Czyżewski w 10-rocznicę śmierci Zdzisława Jaśkowiaka opisywał te wydarzenia „W listopadzie lub na początku grudnia 1982 r. z rąk Zdzisława otrzymałem ręczny, ramkowy powielacz białkowy, który osobiście przywiózł z Gdańska od tamtejszych struktur podziemnych. Powielacz został umieszczony w podziemnej drukarni w domu Bojanowskich na Górkach. Powielacz – brzmi z nazwy bardzo dumnie. Była to zwykła używana ramka drewniana obciągnięta flanelą i stilonem, na którą mocowało się matrycę białkową. Matryca białkowa wcześniej była zakładana na maszynę do pisania, a następnie bez użycia taśmy barwiącej, uderzeniami samych metalowych czcionek wybijana była antykomunistyczna treść Gazety Tczewskiej. Dostarczony z Gdańska przez Zdzisia powielacz był wcześniej używany i zaschnięty farbą. Brak doświadczenia w druku w tym czasie spowodował, że pierwszy numer Gazety Tczewskiej z dnia 13 grudnia 1982 r. był słabej jakości druku. Następne wydania miały już lepszą jakość, po prostu po każdym wydaniu zmieniało się stilon i flanelę, dla lepszego przepuszczania farby. Po wydaniu pierwszego numeru podziemnej Gazety Tczewskiej, część wydania wziął Zdzisław do rozprowadzenia w strukturach kolejowych w Tczewie i w Gdańsku”[8].

Treścią redakcyjną Gazety Tczewskiej zajęli się Czesław Czyżewski, Wojciech Krefft, Marian Sarnowski oraz tekstami wspierał Jan Kulas. Drukiem pierwszego numeru Gazety Tczewskiej zajęli się Roman Bojanowski, Wojciech Olejniczak i Czesław Czyżewski. W druku pierwszego numeru w domu Krystyny i Romana Bojanowskich wzięli też udział Krzysztof Karczewski i Piotr Trojan. Prace wszystkich nadzorował i koordynował Czesław Czyżewski. W dodatku okolicznościowym do GT na 25-lecie podziemnej Gazety Tczewskiej wspominał tamtą działalność: „Całość odbyła się w takiej konspiracji, że nie znaliśmy wzajemnie swoich imion i nazwisk”. Dokładnie 13 grudnia 1982 r. wydano 1 numer GT w nakładzie 2000 egz. i objętości 10 str. Formatu A4. Wraz z pierwszym numerem czasopisma mieszkańcy Tczewa, Ziemi Tczewskiej i regionu gdańskiego (GT docierała swoim kolportażem do Trójmiasta) otrzymali wyraźny przekaz: „w Tczewie działa podziemie, które wydaje gazetę sprzeciwiającą się komunizmowi.”[9] Najlepiej intencje i deklaracje osób, które wydawały GT w tych trudnych dla Polski czasach i warunkach, oddają słowa z pierwszego numeru: 

 

Fot. 1. Gazeta Tczewska nr 1, 13 grudnia 1982 r.

Macie Państwo przed sobą pierwszy numer naszej gazety. Gazety co prawda nie codziennej, wiadomo bowiem w jakich warunkach jest tworzona, ale gazety co kilkudniowej, do czego zmierza cały zespól redakcyjny i wydawniczy. Gazeta zaczyna swoją działalność w bardzo trudnym i niekorzystnym czasie dla niezależnej myśli politycznej w naszym kraju. Co prawda zewsząd dochodzą głosy o rychłym zawieszeniu stanu wojennego, lecz to i tak nie ma wpływu na sytuację naszego pisma, które w oficjalnej nomenklaturze uważane będzie za nielegalne, ale zarazem niezależne, wydawane poza zasięgiem - niszczącej każdy przejaw wolnej myśli społecznej i politycznej - cenzury. Na łamach naszej gazety znajdą wyraz i odbicie wszelkie działania opozycyjnych kręgów społeczeństwa, przede wszystkim przedstawicieli zdelegalizowanego NSZZ „Solidarność”. Na bieżąco komentować będziemy sytuację społeczno-polityczną w naszym kraju i regionie. Redakcja jednak nie ograniczy się li tylko do przekazywania informacji i ich komentowania. Celem, który postawi przed sobą zespół redakcyjny jest przekazywanie i tworzenie programów walki o prawa i wolność w naszym, spacyfikowanym przez PZPR-owski reżim, kraju. Na łamach naszego pisma będzie miejsce dla każdego, któremu nieobojętna jest przyszłość Polski. Poruszać będziemy poglądy wszystkich kręgów opozycyjnych, by wypromować najlepszy program – program odpowiadający każdemu prawdziwemu Polakowi. Jak już zaznaczyliśmy na wstępie, gazeta nasza jest pismem nielegalnym i tak długo będzie, dopóki w naszym kraju nie będzie prawdziwej demokracji, dopóki człowiek będzie poniżany i pozbawiony swobód obywatelskich.”[10]

W podziemiu w latach 1982-1989 wydano łącznie 92 numery Gazety Tczewskiej.

Książkę o Historii Gazety Tczewskiej autorstwa mgr Iwony Czyżewskiej można nabyć w siedzibie redakcji w Tczewie, przy ul. Gazety Tczewskiej 1 - w godz. 9.00-15.00

 

Bogate archiwum Gazety Tczewskiej


                [1] K. Dulny, P. Zieliński, Gazeta Tczewska w starciu ze Służbą Bezpieczeństwa. Podjęli   walkę piórem, by przeciwstawić się „komunie”, Dodatek 25-lat dla Ludzi i Prawdy, Gazeta

Tczewska, nr 52/2007.

                [2] K. Dulny, Dla ludzi i prawdy, by nieść wolne słowo, Gazeta Tczewska, nr 50/2007.

                [3] Z. Stachowicz, W. Szramowski, Solidarność – spojrzenie po 10 latach. Roman Bojanowski,      Gazeta Tczewska, nr 22/1990

                [4] Dodatek na 20-lecie Gazety Tczewskiej, Drukowanie pod podłogą, Gazeta Tczewska,                 13.12.2002; wypowiedź ustna Romana Bojanowskiego, Tczew, 4 kwietnia 2011 r.

                [5] Dodatek na 20-lecie Gazety Tczewskiej, Drukarz pierwszego numeru, Gazeta Tczewska,             13.12.2002

                [6] Dodatek na 20-lecie Gazety Tczewskiej, Z Gazetą do Gdańska, Gazeta Tczewska, 13.12.2002

                [7] Cz. Czyżewski, Cichy i skromny bohater, [w:] red. Jan Kulas, Kazimierz Mickiewicz, Adam       Chyła, „Zdzisław Jaśkowiak 1949-2000 Świadectwo wiary i miłości Ojczyzny”, Wydawnictwo       Bernardinum, Pelplin 2010, s. 67.

                [8] Tamże, s. 67,68.

                [9] K. Dulny, P. Zieliński, Gazeta Tczewska w starciu ze Służbą Bezpieczeństwa. Podjęli   walkę piórem, by przeciwstawić się „komunie”, Dodatek 25-lat dla Ludzi i Prawdy, Gazeta

Tczewska, nr 52/2007.

                [10] Redakcja Gazety Tczewskiej, Od redakcji, Solidarność Żyje, Gazeta Tczewska, nr 1/1982


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZbigTreść komentarza: Sztum to miasto na szlaku Zamków Krzyżackich położone między jeziorami potrzeba tam kogoś kto ma wizję rozwoju tego miasta, po wysłuchaniu i zapoznaniu się z programem myślę że warto postawić na Pana Antoniego Filę. Tczew by potrzebował takiego kandydata otwartego z pomysłami i z wizją, kto wie może staniemy się miastami partnerskimi.Źródło komentarza: Mam wiele pomysłów na Sztum. Miasto i gmina potrzebuje rozwoju. Kawa z Gazetą Tczewską z Antonim FiląAutor komentarza: VxTreść komentarza: Dokładnie, zgadzam się w pełni. Widać, że qrtykuł został sporządzony w sposób rzetelny. Myślę, że komentujące to właśnie te osoby, które szukały sensacji i dziennikarstwem na poziomie są zbulwersowane. Dobrze, że artykuł się pojawił, inne ofiary czują dokładnie to samo jak zostało to przedstawione w tym artykule.Źródło komentarza: Molestowanie uczennic w SP w Nowym Dworze. Matka skrzywdzonej nastolatki prostuje nieścisłości i plotki o jej córce. Jak nie doszło do umorzenia sprawy?Autor komentarza: NiezdziwionaTreść komentarza: A mnie nie dziwi zachowanie tej nastolatki i jej mamy, a wcześniejszych rodziców i świadków, którzy jak widać przez 30 lat nie potrafili zgłosić...Źródło komentarza: Molestowanie uczennic w SP w Nowym Dworze. Matka skrzywdzonej nastolatki prostuje nieścisłości i plotki o jej córce. Jak nie doszło do umorzenia sprawy?Autor komentarza: romiTreść komentarza: Rodzice spłeczeństwo starają się robić wszystko by zostały te szkoły i jeszcze mówią że to jest dla dobra ich dzieci. No dobra bo właśnie utrzymanie tych szkół jest bardzo uzależnione finansowo od dzieci a tu to właściwie o brak dzieci w tych szkołach się rozchodzi. To ja nie wiem po co utrzymywać pute budynki.Źródło komentarza: AKTUALIZACJA: Zagrożenie likwidacją większości szkół w gminie Gardeja. Mieszkańcy jednoczą się w obronie placówek. Czy będzie referendum?Autor komentarza: LewicyStanowczeNieTreść komentarza: W komentarzach „koledzy specjalisci” się wypowiadają? Takie to kierowanie się dobrem dzieci, że może najlepiej zamknąć wszystkie te szkoły albo zostawić jedną i zatrudnić tyle ludzi żeby z tych subwencji wystarczyło albo zostało jeszcze żeby się może tym wyżej przypodobać. W takim chaosie łatwiej będzie dzieciom ideologię lewicowe wbijać do głów i inne bzdury.Źródło komentarza: AKTUALIZACJA: Zagrożenie likwidacją większości szkół w gminie Gardeja. Mieszkańcy jednoczą się w obronie placówek. Czy będzie referendum?
Reklama
Reklama
Reklama