Tutaj tworzywem jest dusza, uwięziona w niedoskonałym ciele, której trzeba pokazać, w jaki sposób ma pokonać z pozoru nieprzekraczalne bariery. Gdy już jedna, dwie, trzy czy nawet sto barier runie, nie można liczyć na oklaski, dyplomy czy uznanie lub wysokie premie, a jednak nikt nie rezygnuje z tej pracy. Instruktorzy, terapeuci pracujący w Warsztacie Terapii Zajęciowej w podkwidzyńskich Górkach nie traktują swojego zajęcia jak typowej pracy.
- Warsztat to ja, nigdy inaczej o nim nie myślę. Do warsztatu nie chodzę jak do pracy. Wracam do domu aby odwiedzić rodzinę. Często moje dzieci zwracają mi uwagę: mamo, teraz jesteś w domu. To wspaniale przebywać z kimś, kto nie zakłada maski, jest bezpośredni i szczery do bólu. Pomagamy sobie nawzajem, daję, ale i otrzymuję dobro i siłę do walki ze słabościami - mówi Iwona Burczyk, terapeuta zajęciowy, która kieruje pracownią ceramiczną w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Górkach.
- Pozytywna energia skupiona w uczestnikach zjednuje im coraz większe grono przyjaciół, którzy niejednokrotnie muszą przechodzić długą drogę od zażenowania, przez litość, do akceptacji i zrozumienia. Łamiemy bariery. Dajemy do myślenia. Przywracamy hierarchię wartości - dodaje Iwona Burczyk.
Aleksandra Lasecka, kieruje pracownią plastyczną. Mówi, że początki nie były łatwe.
- Nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Czy to, co zaproponuję spodoba się moim „artystom”? Ten etap mamy już jednak za sobą. Mogę powiedzieć, że jesteœmy świetnym, zgranym zespołem. Od niezgrabnych, niezręcznych prac uczestnicy przechodzili do coraz bardziej dopracowanych i przemyślanych dzieł. Dużo jeszcze przed nami, ale wierzę w moich podopiecznych. Chcą się uczyć i poznawać coraz to bardziej skomplikowane techniki malarskie. Są ciekawi i pełni wiary. Wierzę, że poprzez sztukę mogą pokazać siebie, wyrazić swoje pragnienia i marzenia. Może za ich sprawą także inni pojmą i zrozumieją świat osób niepełnosprawnych - uważa Aleksandra Lasecka.
Barbara Dzich, instruktor pracowni życia codziennego pracuje w Warsztacie Terapii Zajęciowej od 1999 roku.
- Początki nie były łatwe. Bałam się, że nie poradzę sobie w pracy z osobami niepełnosprawnymi. Szacunek, miłość do nich sprawiły jednak, że dzisiaj wychodząc z domu do pracy cieszę się, że mogę pomóc drugiej osobie. Uczestnicy dają mi wiele radości - twierdzi Barbara Dzich.
Anna Czubała była przy narodzinach tej formy rehabilitacji osób niepełnosprawnych.
- Bardzo się cieszę, że tego rodzaju placówki dla dorosłych osób niepełnosprawnych działają w całym kraju. Oznacza to, że dostrzeżono problem braku kontynuacji działań terapeutyczno-wychowawczych po ukończeniu obowiązku szkolnego. Niestety, obok pozytywów widzę wiele luk prawno-organizacyjnych w funkcjonowaniu tego typu placówek. Stawia to pod znakiem zapytania istnienie wielu warsztatów i brak motywacji do pracy. Jedno jest pewne: praca z osobami niepełnosprawnymi w Warsztacie Terapii Zajęciowej przynosi wiele pozytywnych efektów terapeutycznych i emocjonalnych. Warsztat odkrywa świat mało znany. Mam nadzieję, że wszyscy, dzięki naszej pracy dostrzegą wielki potencjał tkwiący w ludziach, którym niejednokrotnie odmawiało się prawa do zwykłego życia, pracy czy dostępu do kultury - mówi Anna Czubała, która kieruje pracownią rękodzieła.
Warsztat Terapii Zajęciowej powstał w październiku 1993 roku przy Domu Pomocy Społecznej w Kwidzynie. Od pierwszego stycznia 2004 roku prowadzi go kwidzyńska Fundacja „Misericordia”. W zajęciach uczestniczy 47 niepełnosprawnych osób z powiatu kwidzyńskiego.
Po prostu być dla innych
POMORZE. Pracując z niepełnosprawnymi. To nie jest zwykła praca. Nie można trzymać się planu, jak w zakładzie produkcyjnym. Każdy dzień jest wyzwaniem. Pracuje się nie nad tworzywem, które można ukształtować dłutem czy za pomocą tokarki i z góry zaplanować odpowiedni kształt.
- 28.04.2008 00:00 (aktualizacja 31.03.2023 16:20)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze