Komisja złożona z przedstawicieli gdańskiego kuratorium oświaty i starostwa powiatowego w Kwidzynie uznała, że Mariusz Wesołowski, wicedyrektor I Liceum Ogólnokształcącego, w znacznym stopniu nie dopełnił swoich obowiązków i nie zastosował wymaganej procedury nakazując uczniowi opuszczenie balu studniówkowego nie sprawdzając, czy chłopak rzeczywiście jest pod wpływem alkoholu. Kilka godzin później (gdy studniówka jeszcze trwała) uczeń został ranny w wypadku samochodowym. Wówczas badanie jego krwi wykazało, że jest trzeźwy.
- Wicedyrektor Mariusz Wesołowski został ukarany upomnieniem kuratora, które zostało wpisane do jego akt – informuje Ewa Dobaczewska z zarządu powiatu (samorząd powiatowy jest organem prowadzącym dla szkół ponadgimnazjalnych). –To dotkliwa kara dla nauczyciela, a szczególnie dla wicedyrektora, ponieważ rzutuje na jego opinię. Skutek może być taki, że jeśli jeszcze raz w jakiś sposób postąpi on niezgodnie z regulaminem, być może będziemy musieli się z nim pożegnać.
Sytuację, o której mowa, opisaliśmy w „Kurierze Kwidzyńskim” dwa tygodnie temu.
- Pismo od matki ucznia wpłynęło ponad 2 tygodnie od zdarzenia, wcześniej nie wiedzieliśmy o zajściu i o reakcji na tę sytuację. Natychmiast poprosiliśmy o wyjaśnienia dyrektora Witolda Iwickiego, a także wicedyrektora Mariusza Wesołowskiego. Poprosiliśmy ich o odniesienie się do listu, który otrzymaliśmy, a także do treści zawartych w artykule w „Kurierze Kwidzyńskim”.
Rozmawialiśmy też z nauczycielami – wyjaśnia Ewa Dobaczewska z zarządu powiatu. – Sądziłam, że dyrektorzy z takim doświadczeniem i wieloletnim stażem nauczycielskim powinni byli poradzić sobie z tą sytuacją. Okazało się jednak, że nie. Zgodnie z procedurami, które wyraźnie określa kuratorium, w takiej sytuacji organizator imprezy odbywającej się na terenie szkoły, powinien był wezwać policję, by zbadała stan trzeźwości ucznia. Wtedy sprawa byłaby „czysta”. Tak należy postąpić, gdy od ucznia „czuć” alkohol. Natomiast gdy jest on wyraźnie pijany, trzeba wezwać lekarza. To niezbędna procedura, bo przecież młodemu człowiekowi może coś się stać, gdy wyjdzie ze szkoły bez opieki, bez nadzoru, bez powiadomienia kogokolwiek.
Takie rozwiązanie sugerowała podczas studniówki wychowawczyni klasy IIIc w porozumieniu z Jackiem. Jednak wicedyrektor nie wziął tego pod uwagę.
-Poleciliśmy dyrektorowi Iwickiemu, by sporządził komunikat informujący o powodach ukarania wicedyrektora i przedstawienia jego treści uczniom maturalnych klas I LO – mówi E. Dobaczewska. –Przygotowaliśmy też pismo wyjaśniające o podobnej treści, które wyślemy do matki Jacka.
Ewa Dobaczewska przyznaje, że wszyscy, którzy uczestniczyli w rozwiązywaniu tej sytuacji, bardzo to przeżyli.
-To było bardzo przykre doświadczenie dla mnie osobiście, ale także dla dyrektora Wesołowskiego, dyrektora Iwickiego i innych osób – mówi E. Dobaczewska –To prawdziwa nauczka na przyszłość.
Więcej w „Kurierze Kwidzyńskim”
Napisz komentarz
Komentarze