Dodajmy, że na instagramie była też mowa, że M. Lempart wcześniej będzie protestować w Sztumie i Kwidzynie.
W Sztumie pojawiła się na moment, czego dowodem jest wpis zamieszczony 3 grudnia w mediach społecznościowych ze znanym lokalnym, lewicowym radnym powiatu sztumskiego – Zbigniewem Zwolenkiewiczem. Na zdjęciu aktywiści zapozowali w biurze posłanki Beaty Maciejewskiej. Później w Sztumie na tablicach informacyjnych pojawiły się ulotki m.in. z wypowiedziami kobiet opowiadających się za aborcją. Jedna z nich mówiła o większym „prawie zarodka” niż kobiety.
Z naszych informacji wynika, że Marta Lempart była także w Kwidzynie.
Podczas pikiety w Tczewie lewicowa aktywistka poinformowała, że jej przyjazd zorganizowała grupa kobiet z Powiśla.
Gdy przybyliśmy na miejsce ok godz. 18-tej w Tczewie, najpierw musieliśmy przejść ulicami, na których było wiele patroli policyjnych. Policja czuwała przy rondzie na pl. Piłsudskiego oraz na ul. Łaziennej. Tam z każdej strony grupki policjantów znajdowały się po obu stronach sporego zgromadzenia kontrmanifestantów i sympatyków Młodzieży Wszechpolskiej. Na uwagę zwracał wielki transparent z napisem „LEMPART ZJEDZ SNICKERSA”. Jedna z kontrmanifestantek dzierżąc mopa trzymała także transparent: Posprzątaj PO sobie”. Dodajmy, że mopa próbowano wręczyć Marcie Lempart, ale ta nie przyjęła „prezentu”.
Młodzież Wszechpolska nagrała filmik dokumentujący happening z mopem, który załączamy do artykułu. Jak mówili narodowcy mop to symbol brudu, wulgaryzmów i deprawowania młodzieży, które należy posprzątać. To także pokłosie głośnego wandalizmu. Marta Lempart podczas udzielania wypowiedzi mediom tłumaczyła, że oblewając farbą biuro PiS w Warszawie chciała podkreślić swoje poglądy i dążenia.
Ponieważ głównym bon motem akcji było hasło: „Myślę czuję podpisuje” - zebranie podpisów pod projektem ustawy „Legalna aborcja bez kompromisów”. Podpisano się oczywiście przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, zakazującego aborcji eugenicznej, zwanej potocznie „aborcją na życzenie”. Dodajmy, że przed wprowadzeniem zakazu w Polsce abortowano nie tylko skrajnie zagrożone ciąże, ale także mnóstwo ciąż, u których stwierdzono zespół Downa. Sądząc po liczbie osób w tym miejscu, podpisy zapewne można policzyć na palcach.
Marta Lempart udzieliła krótkiego wywiadu tczewskim mediom (była w tym czasie zagłuszana przez Młodzież Wszechpolską). Rafał Buca, prezes pomorskiego okręgu Młodzieży Wszechpolskiej także udzielił wypowiedzi mediom bez wyróżniania kogokolwiek.
- Zebraliśmy się tu by zebrać podpisy pod projektem obywatelskim „Aborcja bez kompromisu. Uważamy, że kobiety nie powinny umierać jak pani Izabela z Pszczyny – mówiła Marta Lepmart. (dop. red. -30-latka, która zmarła w szpitalu w Pszczynie, po komplikacjach ciąży, po odejściu wód płodowych. Ministerstwo Zdrowia wskazuje na błąd lekarza). - Kobiety z Powiśla zorganizowały akcję: „podpisuję bo...”.
Dodała, że aborcja to zwykłe świadczenie medyczne i, że przeciwstawia się całkowitemu zakazowi aborcji. - Proponujemy „europejski standard” - mówiła. - To nie jest to, że ja mam nadzieję, że w Polsce aborcja będzie legalna, darmowa i bezpieczna, ja to po prostu wiem – stwierdziła.
- Zebraliśmy się tutaj spontanicznie, niektórzy zatrzymywali się przechodząc - nie dziwię się, bo pani Marta Lempart jest osobą skrajną, reprezentującą wartości, które są nieakceptowalne dla większości społeczeństwa. Emanuje wulgarnością. Dlatego przygotowaliśmy performance - wręczyliśmy pani Lempart mopa, żeby wreszcie zaczęła sprzątać po swoich aktach (rozlana farba pod warszawskim biurem PiS, czemu towarzyszyła odmowa pani sprzątającej zrobienia porządku po akcji. Walczę dla pani dzieci – mówiła wówczas aktywistka).
Manifestacja 3 grudnia br. zwolenników aborcji na życzenie potrwała ponad godzinę. Nie usłyszeliśmy z ich strony żadnych wulgaryzmów, a przyniesiony przez jednego z protestujących megafon pozostał większość czasu nieużyty. Zgodnie z zapowiadaną w mediach społecznościowych pikietą, bo to określenie bardziej pasuje niż manifestacja.
Głośniejszy od megafonu Marty Lempart był z całą pewnością jeden z lewicowców, który na okrzyki wszechpolaków: „nacjonalizm, nacjonalizm!!”, „wolność słowa dla nacjonalistów” odpowiadał okrzykami „faszyści”, „faszyści!!”. Jednak niestety dla działaczy lewicy tam zgromadzonych była to jedyna taka osoba. Cała reszta była gromadnie „przytulona” do M. Lempart. Nie było farby na drzwiach posłów PiS przy ul. Łaziennej. Nie było rzucanych wulgaryzmów po obu stronach protestu.
Zgodnie z analizami komentatorów sceny politycznej - proaborcyjny ruch Marty Lempart znacznie osłabł. Co widać było wyraźnie w miniony piątek w Tczewie. Podczas manifestacji kontrmanifestantów - głównie z Młodzieży Wszechpolskiej było ok. 3 razy tyle.
Była to jedynie „wojna” na transparenty i wykrzykiwane hasła. Można nawet powiedzieć, że było spokojnie, bez ekscesów.
Tym razem w porównaniu z tczewskimi protestami „strajku kobiet” to przeciwnicy „śmierci na życzenie" byli głośniejsi.
(tomm)
Napisz komentarz
Komentarze