Scenariusz do filmu powstał na konkurs organizowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.
- Każda szkoła filmowa zgłasza swoje scenariusze, a najlepsze z nich wybierane są do realizacji – mówi Łukasz Suchocki. – Film dofinansowany jest przez szkołę filmową oraz Polski Instytut Sztuki Filmowej, ale są to kwoty zbyt małe, aby pokryć cały budżet filmu. Dlatego poszukujemy sponsorów zewnętrznych, którzy mogliby wesprzeć powstanie tego filmu. Budżet który mamy obecnie to 35 tysięcy złotych, natomiast potrzebujemy 60 tysięcy. Brakuje nam więc 25 tysięcy złotych, aby ze spokojem zacząć zdjęcia. Budżet filmu urósł ze względu na to, że chcemy nakręcić go na porządnym filmowym sprzęcie: kamerach RED lub Arri Alexa. Poza tym udało nam się również obsadzić główne role czołowymi polskimi aktorami. W filmie zagrają bowiem Paweł Wilczak, Dorota Segda, Łukasz Garlicki oraz Olga Bołądź.
Jak wyrwać się ze schematu
Kwidzyński reżyser zdradza, że klimat filmu przypomina nieco „American Beauty”. Bohaterami są dwie pary, które mieszkają naprzeciwko siebie na jednym z osiedli domków jednorodzinnych. Paweł Wilczak z Dorotą Segdą grają starsze małżeństwo z dzieckiem, natomiast naprzeciwko mieszka młodsza para grana przez Łukasza Garlickiego i Olgę Bołądź, która w filmie spodziewa się dziecka.
- Wszyscy mieszkają na osiedlu domków jednorodzinnych, które są jakby swoim odbiciem lustrzanym – opowiada Łukasz Suchocki. – Wszystkie są takie same. Nasz główny bohater: Marcel (grany przez Pawła Wilczaka) przechodzi kryzys wieku średniego i planuje ucieczkę z domu. Chce uciec od rodziny, zupełnie się odciąć i spełnić swoje marzenie jakim jest podróżowanie. Pracuje bowiem jako mechanik samolotowy na lotnisku i choć zawsze marzył, aby podróżować, to nigdy nigdzie nie wyjechał. Chce się więc oderwać od rodziny i jedyne co go trzyma w domu, to małe dziecko. Z żoną Gretą (Dorota Segda) tworzą już w zasadzie umowne małżeństwo. Po drugiej stronie mamy natomiast Eryka (Łukasz Garlicki) z Laurą (Olga Bołądź). Eryk mieszka naprzeciwko Marcela, obserwuje go codziennie i widzi, że coś jest nie tak. Powoli też sam zaczyna mieć podobny problem w swoim życiu i czuje się niespełniony. Wprowadził się bowiem do nowego domu, żona jest w ciąży, ale czuje że gdzieś mu to wszystko umyka. Zawsze czekał na to kiedy jego życie się zacznie, a tutaj wpada w utarty schemat: szkoła – rodzina – dom i też chce od tego uciec.
Odrzucono wszelkie zmiany w scenariuszu
Producentem filmu oraz opiekunem artystycznym Łukasza jest Maciej Ślesicki. Przygotowany scenariusz spodobał mu się tak bardzo, że zabronił wprowadzać do niego jakichkolwiek zmian.
- Zmieniliśmy kilka rzeczy w scenariuszu, ale usłyszeliśmy, że było to niepotrzebne – mówi Łukasz. – Scenariusz był według Ślesickiego świetny, krótki, zwięzły i na temat. Dlatego odrzucił wszystkie nasze poprawki.
Zdjęcia do filmu ruszają już 17 września i prawie w całości realizowane będą w Warszawie na jednym z osiedli domków jednorodzinnych. Wyjątkiem będzie intro pokazujące pracę Marcela i stanowiące wprowadzenie do filmu, które zrealizowane zostanie na lotnisku w Katowicach. Twórcy filmu chcą ukończyć go jeszcze w grudniu tego roku, aby wypuścić go ze stopką 2013 roku. Dzięki temu będzie mógł być prezentowany na festiwalach zarówno w 2013 jak i 2014 roku.
- Owe 60 tysięcy złotych to całkowity budżet filmu, w tym pieniądze na postprodukcję – mówi reżyser filmu. – Jeśli więc ktoś chciałby nas wesprzeć nawet po za kończeniu zdjęć, w październiku czy listopadzie, to nadal będziemy bardzo wdzięczni. Środki będą bowiem niezbędne na postprodukcję filmu: kolor korekcję, dźwięk, muzykę, itp.
W Kwidzynie zabrakło odpowiedniego osiedla
Łukasz ma nadzieję, że kwidzyńscy przedsiębiorcy będą chcieli wesprzeć jego projekt tak jak wsparli film zrealizowany przez innego studenta Warszawskiej Szkoły Filmowej: Marcina Szuwarowskiego. Jego „Żaklina” powstała bowiem m.in. dzięki wsparciu samorządu i lokalnych firm.
– Nie ukrywam, że liczę na to samo, choć w odróżnieniu od „Żakliny”, zdjęcia do mojego filmu nie powstaną tutaj tylko w Warszawie – tłumaczy Suchocki. - Początkowo również chciałem nakręcić film w Kwidzynie, jednak nie mogłem tutaj znaleźć odpowiedniego osiedla identycznych domków jednorodzinnych. Udało mi się to natomiast w Warszawie, gdzie jest kilkanaście takich osiedli. Drugą niezmiernie istotną sprawą była kwestia sprzętu. Marcin Szuwarowski realizował film na własnym sprzęcie, na lustrzankach Canona. My mamy kamery, które po każdym dniu zdjęciowym muszą wrócić do magazynu, aby je dokładnie obejrzeć czy nic im się nie stało. Jeśli uszkodzimy taką kamerę, to nawet owe 60 tysięcy może nam nie wystarczyć.
Zamiast dwóch filmów powstanie jeden
Film „Okna i samoloty” będzie krótkometrażowym debiutem fabularnym Łukasza, który odpowiadać będzie za reżyserię. Autorem zdjęć będzie natomiast Matusz Pastewka, również student III roku wydziału operatorskiego Warszawskiej Szkoły Filmowej.
- Jestem studentem operatorki z aspiracjami reżyserskimi – dodaje Łukasz. -Początkowo próbowałem zdawać do Łodzi na reżyserię, ale w końcu trafiłem na operatorkę do Warszawy, choć wcześniej nie myślałem o studiowaniu na tym kierunku. Tak się jednak złożyło, z czego z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony. Dlatego teraz chcę wyreżyserować film, aby za rok nakręcić swój film dyplomowy już jako operator.
Kwidzynianin podkreśla, że pomysł na film zrodził się ze wspólnych rozmów z Mateuszem Pastewką na temat przygotowywanych scenariuszy.
- Obaj mieliśmy scenariusze na podobny temat czyli o wyrwaniu się ze schematu utrwalonego w społeczeństwie – mówi kwidzyński filmowiec. - Mieliśmy więc dwie historie o tym samym, choć opowiedziane w nieco inny sposób. Po środku znalazło się natomiast opowiadanie Ewy Drozdy „Okna i samoloty”, na podstawie którego powstał scenariusz do tego filmu. Stwierdziliśmy więc, że nie warto robić dwóch filmów o tym samym skoro można zrobić jeden, ale doskonały.
Napisz komentarz
Komentarze