Kwidzyńscy członkowie Regionalnego Związku Pszczelarskiego w Elblągu spotkali się, aby podsumować „pasieczny rok”, który kończy się w sierpniu. Co roku dożynki odbywają się w innej pasiece – tym razem u państwa Ireny i Franciszka Sokołowskich.
-To takie nasze pszczelarskie żniwa. W tym roku jednak spotkanie miało wyjątkowy charakter. Wielu członków naszego koła otrzymało odznaczenia nadane przez Polski Związek Pszczelarski. Wręczył je Marian Badeński, prezes Regionalnego Związku Pszczelarskiego w Elblągu. Jest on członkiem zarządu PZP w Warszawie. Nigdy jeszcze w historii naszego koła nie przyznanych tylu złotych, srebrnych i brązowych odznak zasłużonym pszczelarzom. Świadczy to o dobrej pracy naszych pszczelarzy i zarządu, którym kieruje Jerzy Pokrzywka. Jego zastępcą jest Eugeniusz Nahorny. Funkcję sekretarza pełni Józef Florko – mówi Franciszek Sokołowski, skarbnik Terenowego Koła Pszczelarskiego w Kwidzynie.
Niestety pszczelarzy w powiecie kwidzyńskim jest coraz mniej.
- Nasze koło, które zrzesza pszczelarzy z całego powiatu, z wyjątkiem Prabut, w najlepszym okresie czasu liczyło 120 pszczelarzy. Obecnie tylko 21 osób zajmuje się hodowlą pszczół. Pszczelarze z naszego koła posiadają 658 rodzin pszczelich. Ule mogą być puste, dlatego mówimy o pełnych rodzinach pszczelich. Dla większości osób pszczelarstwo to hobby, chociaż mamy kilka osób, którym hodowla pszczół i produkcja miodu daje utrzymanie lub pozwala na dorobienie do skromnej emerytury - twierdzi Franciszek Sokołowski.
Niestety są osoby, którym przeszkadza sąsiedztwo uli. Dotyczy to między innymi mieszkańców miasta, którzy mają działki lub zbudowali swoje domy na wsi.
- Zdarza się, że ludzie boją się użądlenia. Traktują wówczas pasiekę jako zagrożenie. Nie zdają sobie sprawy, że te same pszczoły zapylają ich kwiaty, warzywa czy drzewa owocowe. Im więcej pszczół, tym większa wydajność. Dlatego jako pszczelarze prosimy o większą wyrozumiałość i zrozumienie. Zdarzają się bowiem osoby, które wręcz domagają się usunięcia uli, a mają w swoim ogrodzie drzewa owocowe oraz inne rośliny, które tylko dlatego rodzą owoce, że zapylają je pszczoły. Pszczelarze sami hodują matki, aby uzyskać jak najbardziej miodne i łagodne pszczoły. Bardzo dobra praca hodowców pszczół z naszego terenu sprawiła, że są one niezwykle łagodne. Oczywiście jeśli będzie deszcz i je rozdrażnię, to na podwórko będzie trudno wejść, ale będzie to tylko wina pszczelarza, a nie pszczół – podkreśla Franciszek Sokołowski.
Dożynki w pasiece
KWIDZYN. To trudne, wymagające dużej wiedzy i wyrzeczeń zajęcie. Być może dlatego zostało ich niewielu, a młodzi ludzie nie chcą się tym zajmować. Pszczelarstwo to raczej hobby niż zawód.
- 25.08.2008 12:10 (aktualizacja 30.03.2023 22:13)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze