Minęło już półtora roku od dnia, kiedy do gardejskiego urzędu gminy trafił wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy centrum badawczo-rozwojowego hodowli trzody chlewnej w miejscowości Wracławek. Przekładając tę naukową nazwę na język potoczny trzeba stwierdzić, że chodzi po prostu o zwykłe chlewnie, w których hodowane będą świnie. Na stronie internetowej gardejskiego urzędu została ponadto zamieszczona tzw. karta informacyjna, z której wynikało, że wnioskodawca tej inwestycji chciałby we Wracławku wybudować budynki inwentarskie wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną, biogazownią oraz ujęciem wód podziemnych. Warto w tym miejscu wyjaśnić, że karta informacyjna jest dokumentem, który przedsiębiorca planujący inwestycję mogącą potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko, zobowiązany jest złożyć we właściwym urzędzie gminy przed uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia.
Od tego czasu mieszkańcy, nie tylko Wracławka, ale również i okolicznych miejscowości, w tym Jaromierza czy Trumiej, dostępnymi sposobami protestują przeciwko tej inwestycji. Z inicjatywy jednego z mieszkańców, Zbigniewa Gadeckiego, jeszcze przed świętami wielkanocnymi, w świetlicy wiejskiej we Wracławku zostało zorganizowane spotkanie m.in. z wójtem, gminnymi urzędnikami i urbanistą. Na spotkaniu pojawił się również osobiście pomysłodawca tej inwestycji, którym okazał się mieszkaniec Bydgoszczy.
Pod protestem podpisało się prawie trzysta osób
Zbigniew Gadecki podkreślił w rozmowie z „Kurierem Kwidzyńskim”, że spotkanie we Wracławku to jedno z wielu działań mieszkańców, którzy chcą zablokowania tej „śmierdzącej” inwestycji.
-Złożyliśmy do rady gminy pismo, pod którym podpisało się prawie 300 osób, przeciwników budowy chlewni. Żądamy również od radnych i oczywiście władz gminy stanowczych reakcji, które powstrzymają działania osoby chcącej wybudować te chlewnie. Kolejnym naszym działaniem było właśnie zorganizowanie spotkania z gminnymi urzędnikami. Chcieliśmy osobiście usłyszeć od wójta jakie jest jego zdanie na temat tej inwestycji i co do tej pory zrobiła gmina, aby do budowy nie doszło. Nie wyobrażam sobie tego, aby w naszej miejscowości powstały budynki, w których jednorazowo będzie przebywało 30 tys. sztuk świń. Ta inwestycja, nie tylko dla naszej miejscowości, ale również i dla sąsiednich wsi, będzie oznaczała śmierć. Skutki tego czym są chlewnie odczuwamy już dziś. W oddalonym od Wracławka o kilka kilometrów Grodźcu (gm. Prabuty) istnieje już chlewnia, w której na szczęście jest mniej świń, ale nieprzyjemne zapachy „umilają na życie” – mówi Zbigniew Gadecki.
Do świetlicy wiejskiej we Wracławku przyszli nie tylko mieszkańcy tej miejscowości, ale także Trumiej i Jaromierza. Dyskusja dotycząca budowy chlewni była natomiast chwilami bardzo gorąca. Jako pierwszy głos zabrał wójt Kazimierz Kwiatkowski. Na wstępie zaznaczył, że na spotkaniu występuje w podwójnej roli: jako mieszkaniec Czarnego Dolnego i jednocześnie wójt gminy.
Mieszkańcy są traktowani jako „dziesiąte koło u wozu”
-Pracując wcześniej w ośrodku doradztwa rolniczego stykałem się z takimi problemami. Spotykałem się również z inwestorami chcącymi realizować takie inwestycje jak budowa chlewni. Zawsze w takich sytuacjach mówiłem takiemu inwestorowi, że jak chce sobie wybudować taką chlewnię to niech wybuduje ją u siebie, na swoim podwórku. Mieszkam niedaleko Wracławka i doskonale zdaję sobie sprawę, że te wyziewy z chlewni będą docierały również do Czarnego Dolnego. Niestety jako wójt nie mogę reprezentować żadnej ze stron i muszę działać zgodnie z prawem i w ramach przepisów prawa. Odmówiłem wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji, w obrębie geodezyjnym Wracławek. Inwestor odwołał się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku, ale SKO przyznało mi rację. Cieszę się, że inwestorzy nie obawiali się mieszkańców i osobiście przyjechali na to spotkanie. Jako mieszkańcy zostaliśmy potraktowani bardzo negatywnie, jako przysłowiowe „dziesiąte koło u wozu”. Już dziś mieszkańcy Wracławka zgłaszają mi, że działające tu gospodarstwo jest dla nich uciążliwe. Na chwilę obecną w ciągu doby przejeżdżają tu 2/3 TIR-y. Jak powstanie chlewnia to będzie tu jeździło nawet 30! Ta inwestycja nie przysporzy nam profitów, a wręcz przeciwnie, odstraszy nam mieszkańców, a już od kilku lat promujemy rozwój budownictwa jednorodzinnego - mówił Kazimierz Kwiatkowski.
(...)
Więcej w bieżącym numerze Kuriera Kwidzyńskiego z dnia 24 kwietnia 2019
Napisz komentarz
Komentarze